Dzisiejszy felieton miał być o zupełnie innym miejscu. Podczas przeglądania Facebooka moim oczom ukazało się jednak menu, w którym napisane było "rydze". Uwielbiam rydze, zacząłem więc czytać dalej. A tam jeszcze pierogi z kaczką i zupa grzybowa na gęsinie... Nie, tego nie mogłem przepuścić.
O Bistro Objektkulinarny przy ulicy Witosa słyszałem dużo dobrego, ale nie bardzo było mi tam po drodze. Na szczęście zdecydowali się otworzyć drugi lokal przy alei Legionów. Tu mam już zdecydowanie bliżej. Wybraliśmy się więc na obiad.
Restaurację Pod Złotą Różą mam niemal pod nosem, dlatego dotąd w niej nie byłem. Zniechęcał mnie fakt, że nie mogłem znaleźć w sieci ich menu, a niespecjalnie lubię chodzić do restauracji w ciemno. Kolega szukał jednak miejsca na biznesowy obiad i pomyślałem, że to dobra okazja, by odwiedzić Pod Złotą Różą.
Była sobie kiedyś na ulicy Kościuszki jadłodajnia "Pełna waza". W jej miejsce otworzyła się indyjska restauracja India House. Działa krótko, bo niecały miesiąc. Sprawdziłem, co znajdziemy w menu.
Jeśli ktoś w dzieciństwie marzył, by zostać kowbojem, powinien koniecznie pojechać do Amarillo w Teksasie. Znajdzie tam Big Texan Steak Ranch, który wygląda jak żywcem wyjęty z westernu.
Z Detroit pojechaliśmy do Cleveland. W ponoć najbardziej depresyjnym mieście Ameryki szukałem kanapki Polish Boy. Znalazłem ją w rozsławionym przez program "Man vs Food" lokalu Hot Sauce Williams Barbeque.
Czekałem cztery długie lata, by tu wrócić. Tym razem na miesiąc, szukając miejsc historycznych dla amerykańskiej gastronomii.
Dziś będzie wyjątkowo. Powoli kończy się sezon foodtruckowy, każda okazja, by spróbować czegoś z żarciowozów, może być ostatnią w tym roku. A tak się składa, że od piątku do niedzieli w Starachowicach zagości 15 gastrowozów z różnorodną ofertą kulinarną.
Ponad rok temu opisywałem pizzę w restauracji Magia Sabatu w podkieleckim Krajnie. Ostatnio wpadliśmy tam na cały dzień, by skorzystać z dostępnych latem atrakcji dla dzieci. Oferta gastronomiczna tego miejsca jest dwojaka: w restauracji zjemy pizzę i dania obiadowe, na terenie parku rozrywki stoją natomiast budki z fast foodem.
Po trzydniowym zlocie food trucków tradycyjnie w poniedziałek zapragnąłem odmiany. Czegoś prostego, swojskiego, takiej prawdziwie domowej kuchni. Szybki risercz w necie i decyzja zapadła: jedziemy do Świętej Katarzyny, do lokalu o nazwie Smaczna Chatka.
Długo czekaliśmy, ale wreszcie jest. Pierwsza w Kielcach restauracja z gruzińską kuchnią, należąca do ogólnopolskiej sieci lokali Chinkalnia, otworzyła się przy Solnej.
Na dworze upał, a my wsiadamy w samochód i jedziemy 50 km w jedną stronę, żeby zjeść pizzę. Szaleństwo? Może i tak, ale gdy usłyszałem, że w Końskich otworzyła się pizzeria, w której zamontowano piec Calabria (w Kielcach mają go tylko Azzurro i Słoiki), a pizza jest zjawiskowa, wiedziałem, że muszę jej spróbować.
Nie jestem miłośnikiem przydrożnych karczm. W większości nastawione na jednorazowego klienta nie oferują zbyt smacznego jedzenia. Są jednak chlubne wyjątki od tej reguły, a jednym z nich jest położona na terenie Parku Etnograficznego w Tokarni karczma Kuźnia Smaków.
Chochla Bar gościł dawno temu na tych łamach przy okazji tekstu o śniadaniach. Tym razem sprawdziłem ich ofertę obiadową.
Ostatnio trochę ponarzekałem, dziś wystawiam więc laurkę. Odwiedziłem Słoiki Bar, który u zbiegu ulic św. Leonarda i Wesołej otworzył się w miejscu zamkniętego już po roku Bistro Kurta Schellera.
Czy wiedzą państwo, że mięso bizona jest zdrowsze od wołowiny? Mniej kaloryczne (filet 170 g to niecałe 200 kcal), prawie nie zawiera cholesterolu i ma o jedną trzecią mniej tłuszczu niż wołowina. Nic dziwnego, że jego popularność w USA rośnie. W naszym województwie jest jedyna w kraju hodowla tych zwierząt, postanowiłem przekonać się, jak smakuje ten specjał.
Dzisiaj będzie po włosku i street foodowo. Ale spokojnie, żadnej pizzy i kanapek. Będzie o makaronach.
Tutti Santi to polska sieć pizzerii, liczy teraz dziewięć lokali. Historia jej powstania to materiał na osobny artykuł, dość powiedzieć, że zafascynowany najpopularniejszą odmianą włoskiej pizzy Polak namówił rodowitego Włocha, młodego adepta kręcenia placków, na przyjazd do naszego kraju i firmowanie ich swoją twarzą.
W Skarżysku-Kamiennej otworzył się niedawno nowy lokal. Znajomi pisali: "koniecznie musisz tam iść, mają pyszne burgery". Okazja trafiła się, gdy pojechaliśmy nagrywać klip promujący kolejny w tym mieście Street Food Festival.
Byliśmy akurat w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdy złapał nas głód. Szybki rzut oka w Google i decyzja: idziemy do Midori Sushi.
Po świętach wielkanocnych poczułem się jak boa trawiący antylopę. Pomyślałem, że to dobra okazja, by zjeść coś lekkiego. Złożyłem więc zamówienie w Avocado Bar Sałatkowy.
Przy placu Wolności w Kielcach kilka lat temu otworzył się lokal z pizzą z pieca opalanego drewnem, Pieprz i Bazylia. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że jeszcze nie opisywałem go na łamach "Magazynu", z radością więc wybrałem się przypomnieć sobie smak serwowanej tam pizzy.
Brak czasu na gotowanie, a za oknem pogoda niezachęcająca do wyjścia. Co pozostaje? Zamówić obiad w dowozie. Szybki rzut oka na portal grupujący restauracje i mój wybór padł na Karczmę Telegraf.
Uprzejmie donoszę, że odwiedziłem kolejne miejsce ze smaczną domową kuchnią w bardzo dobrych cenach.
Bistro Pani Naleśnik opisywałem w połowie 2016 roku. Jedliśmy tam wówczas bardzo dobre naleśniki. Jakiś czas temu ofertę poszerzono o obiady, burgery i śniadania. I na te ostatnie wybrałem się w tym tygodniu.
Ostatnio było zdrowo, pozwólmy więc sobie dziś na coś solidniejszego. Na parkingu Pasażu Świętokrzyskiego na kieleckich Ślichowicach zaparkowała już jakiś czas temu przyczepa o nazwie Rocket Food Truck. W ofercie mają burgery i frytki.
Miałem ostatnio okazję zjeść w lokalu, w którym dania kuchni polskiej beztrosko koegzystują w menu z azjatyckimi.
Rozpocząłem remont mieszkania. Dla Państwa ta informacja ma znaczenie pięciorzędne, ale dla mnie istotna jest z tego powodu, że kompletnie nie mam czasu, by pobiegać po mieście i zjeść coś nowego. Przez ostatni tydzień podstawą mojej diety są dania dostarczane do domu. Na przykład pizza.
Od zawsze powtarzam, że jesienią i zimą, gdy za oknem ponuro, zimno i mokro, najlepiej zjeść coś azjatyckiego. I o ile z dobrą kuchnią japońską w Kielcach nie ma już problemu, o tyle ciągle cierpię z powodu braku rasowego lokalu tajskiego, koreańskiego czy wietnamskiego.
Pomysł na dzisiejszy felieton był - jak zwykle - inny, ale przechodziłem akurat przez plac Wolności i zwróciłem uwagę, że w miejscu, gdzie przez lata mieściła się pizzeria (ostatnio chyba pod nazwą Susandra), otworzył się nowy lokal - Express Bistro.
Sushi spod ręki Michała Kostrzewy miałem już okazję jeść. Nie jestem wprawdzie zagorzałym fanem tej formy kuchni japońskiej, ale jego wariacje na temat surowej ryby i ryżu bardzo mi smakowały. Gdy dowiedziałem się, że otwiera własny lokal, czekałem niecierpliwie, bo zapowiadał też w menu potrawy kuchni koreańskiej i ramen. A tego dania w dobrym wykonaniu w Kielcach brakuje.
Najgorętsza miejscówka Kielc ubiegłego tygodnia? Bez wątpienia otwarty przez PSS "Społem" Centralny Bar Mleczny. Social media, znajomi, prasa - o tym lokalu trąbili wszyscy. Obłożenie było gigantyczne, kolejki jak za komuny po cukier, a opinie przeważały bardzo dobre.
O kieleckich śniadaniach kilka razy pisałem już w "Magazynie", chciałem jednak dwa grosze w tym temacie dorzucić. Cieszy mnie bowiem, że lista miejsc, w których można zjeść dobre śniadanie, wciąż się wydłuża. Tym bardziej że przed południem nie zawsze jest chęć na soczystego burgera, pizzę czy pierogi.
Tyle razy tamtędy przejeżdżałem i nigdy nie wstąpiłem. O, jakiż to był błąd z mojej strony! Restauracja w hotelu Tęczowy Młyn, vis-a-vis Targów Kielce, podbiła bowiem moje podniebienie. Naprawdę żałuję, że tak późno tam trafiłem.
Pizzerii ci u nas dostatek, a i tak co chwila otwiera się nowa. Najwidoczniej kielczanie pizzę lubią i ciągle nie mają jej dość. Jakiś czas temu na deptaku zamknęła się Lawenda, ale przyroda nie znosi próżni i w jej miejsce otworzyła swe podwoje Restauracja Włoska.
Na kieleckim Bocianku działała kiedyś Primo Pizza. Pizzerię jednak zamknięto i przez blisko rok nic się tam nie działo. Do czasu. Nieco ponad tydzień temu otworzyła się restauracja Wzór Smaku.
Jadąc od strony Kielc, tuż za granicą Radlina, na wprost stacji Orlen w Górnie, znajdziemy zajazd i bar Biały Kruk. Reklamują się schabowym gigantem. Wielokrotnie kusiło mnie, by sprawdzić, jak reklama ma się do rzeczywistości. Ostatnio udało mi się tam zajechać.
Sobotę spędziłem na jedzeniu. Mnóstwo pysznych streetfoodowych potraw na warszawskim Targu Śniadaniowym (czekam na taką inicjatywę w Kielcach) sprawiło, że w niedzielę tradycyjnie poczułem potrzebę skosztowania czegoś swojskiego.
Miałem przyjemność przewodniczyć 5-osobowemu jury w zorganizowanym po roku przerwy w Kielcach konkursie na najlepszego burgera. W sześciu lokalach ocenialiśmy go w kategoriach "classic" oraz "free style". Ta druga daje możliwość rozwinięcia skrzydeł fantazji. Dwa lata temu aż trzy lokale pokazały w niej niemal identycznego burgera. Teraz każdy był inny, każdy zaskakiwał.
Bardzo lubię biesiadować przy zastawionym stole, nie zawsze jednak czas pozwala na kilkugodzinną posiadówkę z golonkami. Nie zawsze też mamy z towarzystwem ochotę na wysublimowane dania. W takich chwilach z pomocą przychodzi lokal otwarty na ulicy św. Leonarda 16/3 - Ministerstwo Śledzia i Wódki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.