- Jeśli odejdą ci, którzy już nabyli uprawnienia emerytalne, w szpitalach nie będzie miał kto opiekować się chorymi - mówi o sytuacji w pielęgniarstwie dr Łukasz Baratyński, dziekan wydziału nauk medycznych Akademii Nauk Stosowanych im. prof. E. Lipińskiego w Kielcach.
- Chciałbym, żebyście państwo wykonywali obowiązki pielęgniarek i pielęgniarzy w taki sposób, w jaki sami byście chcieli być traktowani przez pielęgniarki i pielęgniarzy - mówił do absolwentów pielęgniarstwa dr Łukasz Baratyński, dziekan Wydziału Nauk Medycznych Akademii Nauk Stosowanych im. prof. Edwarda w Kielcach.
Świętokrzyskie Centrum Onkologii w Kielcach jest czwartym szpitalem w regionie, który zdecydował się wypłacać pensję w wysokości 7,3 tys. zł pielęgniarkom, które posiadają tytuł magistra i specjalizację.
Wiele wskazuje na to, że kolejny szpital w województwie świętokrzyskim uzna najwyższe kwalifikacje pielęgniarek i będzie im płacił pensje w wysokości 7,3 tys. zł. Pozostali dyrektorzy do sprawy nadal podchodzą sceptycznie, tłumacząc, że czekają na sądowe rozstrzygnięcia.
- Jeśli przyjmuje się narrację, że wykształconych pielęgniarek nie potrzeba, to nie wiem, dokąd my zajdziemy - krytykowała podczas sesji sejmiku Ewa Mikołajczyk, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w województwie świętokrzyskim.
Do świętokrzyskich sądów niemal codziennie wpływają kolejne pozwy pielęgniarek zatrudnionych w szpitalach. Za zamieszanie odpowiada znowelizowana ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia.
Władze województwa świętokrzyskiego odpowiedziały już pielęgniarkom ws. petycji dotyczącej minimalnych wynagrodzeń w ochronie zdrowia. To kość niezgody w większości lecznic.
W innych województwach przepisy interpretują na korzyść pielęgniarek, tymczasem w Świętokrzyskiem wyższe pensje najlepiej wykształconym pielęgniarkom wypłacają tylko trzy szpitale. - Rząd nas skłócił - przyznaje szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w regionie.
Ośmiodniowym pobytem w szpitalu skończyło się dla szefowej związku zawodowego Uzdrowiska Busko-Zdrój spotkanie z władzami spółki. Pielęgniarka zarzuca, że wymierzono jej karę za działalność związkową. W uzdrowisku zaprzeczają.
Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach, największa lecznica w Świętokrzyskiem, nieznacznie zmniejsza liczbę łóżek na poszczególnych oddziałach. A to prawdopodobnie oznacza, że w najbliższym czasie zatrudnionych będzie mniej pielęgniarek.
Łącznie dziesięć osób, czyli pielęgniarki i opiekunki medyczne, straciło w ostatnim czasie pracę w szpitalu w Staszowie. - Trudno powiedzieć, jak się to wszystko ułoży - mówi szef lecznicy.
Kilka pielęgniarek straciło pracę w szpitalu w Staszowie. Starosta nie ukrywa, że decydowały o tym względy ekonomiczne, pielęgniarki zaś czują się oszukane. - Podpowiadałyśmy dyrekcji, jak rozwiązać problemy finansowe - skarżą się.
Rządowe podwyżki dla pielęgniarek dzielą personel medyczny. - Niektórzy dyrektorzy stosują jakieś tam łamańce. Czy ustawa rzeczywiście daje takie możliwości dyrektorom? - pytał Piotr Żołądek, radny wojewódzki PSL.
16 procent ogółem i aż 50 procent pielęgniarek z bloku operacyjnego Świętokrzyskiego Centrum Onkologii w Kielcach przebywa na zwolnieniach lekarskich. Tymczasem do lecznicy zgłaszają się pielęgniarki, które chciałyby rozpocząć pracę w tej placówce.
Mimo masowych zwolnień lekarskich pielęgniarek z bloku operacyjnego Świętokrzyskie Centrum Onkologii w Kielcach wznowiło zabiegi. Dyrektorom szpitali, którzy nie mają pieniędzy na podwyżki, wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz radzi z kolei, by zwrócili się po prośbie do ministra.
Podwyżki dzielą personel medyczny. Jak do tej pory tylko pielęgniarki ze Świętokrzyskiego Centrum Onkologii zdecydowały się na protest, choć podobne problemy mają ich koleżanki z większości szpitali w regionie.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej pytają, dlaczego pensje pielęgniarek wykonujących tę samą pracę tak znacząco się różnią. Resort zdrowia odpowiada im, kto procentowo najbardziej zyskał na nowych przepisach.
Choć od 1 lipca 2022 roku pensje personelu medycznego w wielu przypadkach znacząco wzrosną, to propozycje Ministerstwa Zdrowia wprowadzają ogromne podziały w środowisku - zarzucają pracownicy ochrony zdrowia.
Spora część pielęgniarek opiekujących się pacjentami chorymi na COVID-19 pozbawiona jest specjalnego dodatku do pensji. - Decyzja leży w gestii wojewody - uważa szefowa związku zawodowego pielęgniarek.
Chociaż wykonują tę samą pracę, jedna zarabia 3,7 tys. zł, a druga 5,4 tys. zł. Pielęgniarki nie godzą się na takie różnice. I zapowiadają kroki prawne.
Takiej akcji protestacyjnej w ochronie zdrowia nie było od lat. Setki pielęgniarek z województwa świętokrzyskiego odeszły w poniedziałek od łóżek swoich pacjentów. Walczą o lepsze warunki pracy i płacy.
Strajk ostrzegawczy pielęgniarek z całej Polski. Walczą o poprawę warunków pracy i płacy, dlatego w poniedziałek 7 czerwca odejdą od łóżek pacjentów.
Pielęgniarki niebawem rozpoczną strajk ostrzegawczy i na dwie godziny odejdą od łóżek pacjentów. - Rozumiem ich postulaty, ale czas na takie działania jest zły - ocenia jeden z dyrektorów szpitali.
Pielęgniarki krytykują zasady podziału dodatków covidowych. I uważają, że prowadzi to do podziałów w środowisku. Część dyrektorów szpitali uważa, że mają rację.
Pielęgniarki zatrudnione w świętokrzyskich szpitalach wchodzą w spory zbiorowe ze swoimi pracodawcami. I przedstawiają kosztowne żądania, świadome jednocześnie, że ich spełnienie zależy od woli rządu.
Wciąż nie ma rozstrzygnięcia sporu między pielęgniarkami i położnymi a dyrekcją Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.