To już kolejny raz, kiedy świętujemy Światowy Dzień Zwierząt. W tym roku jak zwykle stworzymy galerię zdjęć waszych ulubieńców, ale też będziemy zachęcać do adopcji zwierząt i postaramy się przekonać, że owce czy konie w wielu sytuacjach reagują tak, jak psy i koty.
Agresywne psy atakują mieszkańców ul. Zagnańskiej w pobliżu skrzyżowania z ul. Peryferyjną w Kielcach. Dwa z nich zabrano do schroniska w Dyminach, ale jeden uciekł i wrócił na swój dawny teren. - Straż miejska lekceważy nasze zgłoszenia - skarży się jedna z mieszkanek.
- Bezdomne psy wałęsają się po Bukówce, a schronisko w Dyminach nie jest ich w stanie wyłapać - skarży się pani Anna z Kielc.
Kielecki ratusz ma zapłacić Świętokrzyskiemu Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami ponad 400 tys. zł. Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Kielcach, miasto od wyroku się nie odwoływało.
Do schroniska w Dyminach zgłasza się wiele osób, które chcą pomóc Wnyczkowi. Kot jest ofiarą kłusowników, stracił łapkę.
Tym razem do kieleckiego schroniska dla zwierząt trafił kot, uwięziony we wnykach. W placówce przyznają, że nie mieli jeszcze zwierzęcia tak bardzo zranionego przez kłusowników. Straż łowiecka nie ukrywa, że to ogromny problem. Co roku tylko w świętokrzyskich lasach znajdują kilkanaście tysięcy zastawionych wnyków.
Miasto przedłużyło umowę ze stowarzyszeniem Arka Nadziei na prowadzenie schroniska w Dyminach. Konkurs zostanie ogłoszony później niż dotychczas, za to w ciągu roku schronisko czeka wiele zmian.
Jest szansa, że schronisko w Dyminach wreszcie zostanie rozbudowane. Władze Kielc rozmawiają z leśnikami o przejęciu sąsiadującego z nim terenu.
Przez ostatnie dwa lata byłam w końcu spokojna o los zwierzaków ze schroniska w kieleckich Dyminach. Wiedziałam, że będą miały opiekę, na jaką zasługują. Teraz, gdy schronisko ma przejąć Stowarzyszenie Arka Nadziei, mój optymizm się skończył. Bo, choć jego członkowie wykonują kawał dobrej roboty na rzecz ludzi po przejściach, to o psach z problemami nie mają większego pojęcia.
Stowarzyszenie wspierające osoby bezdomne poprowadzi od stycznia schronisko dla zwierząt w Dyminach. - Nie wyobrażam sobie tego - komentuje powiatowy lekarz weterynarii. Obaw nie rozwiewa też nowy gospodarz.
Cotygodniowe kontrole, konsultacje z lekarzem weterynarii i dokładne sprawdzanie, czy zwierzęta mają właściwą opiekę - urzędnicy z kieleckiego ratusza odnoszą się do zarzutów Najwyższej Izby Kontroli dotyczącej schroniska w Dyminach. I zapewniają, że teraz w szczególny sposób troszczą się o zwierzęta.
Psy nie miały co jeść, były narażone na choroby, mogły się zagryzać, a urzędnicy udawali, że wszystko jest OK. NIK skrytykowała miasto za prowadzenie schroniska w Dyminach przez Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. I stwierdziła, że poprawiło się dopiero, gdy schronisko przejęło Świętokrzyskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)