Odrzucam opinie pseudoekspertów, którzy z perspektywy dużego miasta mówią, co jest ważniejsze w tych mniejszych. Oczywiście, pewnie wiele rzeczy można było zrobić lepiej, ale dzięki rewitalizacji ponad 60 miejscowości zyskało nowy wizerunek - mówi Adam Jarubas, były marszałek województwa świętokrzyskiego
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Marcin Batóg: Polityka spójności Unii Europejskiej ma wyrównywać szanse między regionami. Do 2004 roku, czyli wejścia Polski do UE najbiedniejsze były południowe regiony Włoch, Hiszpanii, Portugalii czy Grecji. Później w tym niechlubnym zestawieniu wyprzedziły je polskie województwa ściany wschodniej w tym świętokrzyskie. Jak bardzo zapóźniony był wtedy nasz region?

Adam Jarubas: – Dystanse były olbrzymie. Najczęściej stosowanym miernikiem jest wysokość PKB na głowę mieszkańca. W 1998 roku wynosiło ono u nas 38 proc. średniej unijnej, dzisiaj to ok. 50 proc. Widać więc wzrost, ale dynamika jest za niska. Mamy dwa wymiary tego zjawiska.

W skali europejskiej potrafimy gonić średnią, jednak w skali ogólnopolskiej uciekają nam takie regiony, jak: Mazowsze, Dolny Śląsk, Wielkopolska czy Pomorze. Ale i w Europie są regiony, które startowały z olbrzymimi zapóźnieniami np. wschodnie Niemcy czy południowe Włochy. Do wyrównania szans dodałbym inny aspekt: niedopuszczanie do pogłębiania różnic. To pewien paradoks, że dochodzi do tego mimo olbrzymich funduszy. Nawet gdybyśmy dosypali nie wiadomo ile pieniędzy, to mówienie o tym, że w ciągu pięciu lat dogonimy np. Mazowsze, jest mrzonką.

Doświadczenie wielu krajów europejskich pokazuje, że pierwsze pieniądze z polityki spójności przeznaczane są na budowę infrastruktury drogowej. Nie inaczej było w naszym województwie. Które tego typu inwestycje przybliżyły nas do Europy?

– Z Programu Operacyjnego Polska Wschodnia zbudowano most w Połańcu czy sieć szkieletową szerokopasmowego Internetu, do której już dołączają kolejni operatorzy i niebawem zacznie w pełni działać. Tylko w latach 2007-2013 zbudowaliśmy 78 km i zmodernizowaliśmy 600 km dróg w regionie. Dzisiaj w budowie jest 10 obwodnic, m.in.: Buska-Zdroju, Staszowa, Jędrzejowa, Chmielnika, Włoszczowy czy Daleszyc, która kosztuje 140 mln zł.

MICHAŁ WALCZAK

Bezsprzecznie efekty polityki spójności widać również poprzez postęp gospodarczy i konkurencyjność firm. W takich województwach jak świętokrzyskie to tempo jest za niskie. Potrzeba większej synergii. Bo odpowiedź na pytanie, dlaczego jesteśmy w tym miejscu, nie leży tylko po stronie władz województwa. Ważna jest też aktywność środowisk z takich obszarów, jak: nauka, szkolnictwo zawodowe czy biznes.

Świętokrzyskie gminy dobrze wykorzystały szansę, jaką dawała polityka spójności? Spora część zachłysnęła się rewitalizacją i odnowiła rynki i ulice, zapominając o inwestycjach w gospodarkę.

– Są gminy, które nakierowały swoje projekty na tworzenie strefy gospodarczej. Warto pochwalić tu Morawicę, Sitkówkę-Nowiny, Ożarów, Starachowice, Skarżysko, Ostrowiec czy Jędrzejów. Nie piętnowałbym samorządowców za to, że chcieli odnowić centrum gminy. Spójrzmy na Raków, to naprawdę atrakcyjnie zrealizowany projekt.

Może w budżecie na lata 2007-2013 za mało postawiono na aktywizację społeczną i gospodarczą jako efekt rewitalizacji. W drugim budżecie, który się teraz kończy, te elementy były premiowane.Dlatego Kielce nie otrzymały dofinansowania na ulicę Bodzentyńską, a dostała je Kazimierza Wielka, która rewitalizacją objęła tereny poprzemysłowe.

Odrzucam opinie pseudoekspertów, którzy z perspektywy dużego miasta mówią, co jest ważniejsze w tych mniejszych. Oczywiście, pewnie wiele rzeczy można było zrobić lepiej, ale dzięki rewitalizacji ponad 60 miejscowości zyskało nowy wizerunek. Dzięki temu słychać od ludzi z zewnątrz, że region się zmienia.

Pamiętam dyskusję w okresie 2007-2013, że więcej pieniędzy powinniśmy przeznaczać na biznes. Ale uznaliśmy, że lepiej w pierwszej kolejności nadrobić zapóźnienia infrastrukturalne.

Z perspektywy czasu uważa pan, że można było bardziej postawić na ten kapitał ludzki?

– Proszę pamiętać, z jakiego pułapu startowaliśmy. W naszej mentalności jeszcze pokutuje myślenie z zaboru rosyjskiego, braku wzajemnego zaufania i współpracy. W pierwszym budżecie, gdy były dwie pule dla przedsiębiorców, jedna na projekty indywidualne, druga na grupowe, to najpierw wyczerpywała się ta pierwsza. Myślę, że wcześniej powinniśmy zacząć też stawiać na szkolnictwo zawodowe.

Tym bardziej, że przecież jednym z celów polityki spójności jest zmniejszanie bezrobocia również wśród młodzieży. A to jest bolączka naszego województwa.

– Zdecydowanie tak. Ale jeśli spojrzymy na wskaźniki europejskie, to w Portugalii, Grecji czy Hiszpanii są one nawet dwa razy większe. Jest to zresztą jedno z kryteriów przyjętych dla obliczania wartości tworzonych na nowy okres Regionalnych Programów Operacyjnych. Inne to poziom PKB, zmiany klimatyczne, integracja imigrantów i poziom wykształcenia. W niektórych elementach możemy więc przegrać z południowymi regionami Europy. Jako województwo świętokrzyskie będziemy biorcą nadal dużej części środków i to dobra wiadomość.

Jakie inwestycje powinny być priorytetem regionu w latach 2021-2027. Wydaje się, że jest nim rozbudowa drogi nr 74.

– Tak, zdecydowanie.

Z punktu widzenia naszego województwa jest kluczowa, ale czy równie istotna z punktu widzenia Unii Europejskiej?

– Unia daje nam elastyczność w kształtowaniu takich korytarzy. S74 wypełnia kryteria programu Infrastruktura i Środowisko, potrzebna jest decyzja polityczna rządu. Dzisiaj od Kielc potrzeba połączenia z węzłem na autostradzie A1.

Inna ważna droga krajowa to nr 42 na północy regionu. Miasta, przez które przebiega i zarząd województwa, powinny się o nią upomnieć i to raczej w Warszawie niż w Brukseli, choć czasem łatwiej przekonać Unię niż polski rząd. Na południu pod względem gospodarczym potrzebna jest modernizacja drogi nr 78 z Jędrzejowa na Śląsk. Rozwija się tam strefa Krakowskiego Parku Technologicznego.

O jakiego innego rodzaju inwestycje powinny też zabiegać samorządy?

– Komisja Europejska nadal jako priorytet wskazała inwestycje badawczo-rozwojowe, a z tym mieliśmy problem. Trochę pretensji mam tutaj i do uczelni, ale też firm. Jeśli chodzi o kwestie środowiskowe, to hasło „smog” powinno być zadaniem dla wszystkich samorządów.

Wrócę jednak do projektów komunikacyjnych. W nowym budżecie trzeba postawić na ich kontynuację. Komisja Europejska sugeruje nam wsparcie gospodarki, nauki i innowacyjność, ale musimy dokończyć też brakujące elementy drogowe. Trzeba wzmocnić też rolę miast i nie myślę tylko o Kielcach. Warto poszukać wspólnych projektów komunikacyjnych czy chroniących środowisko, gdzie będzie realne wspólne działanie, by nie dochodziło do sytuacji, że dwie gminy budują ścieżki rowerowe, które później się ze sobą nie łączą. Powinniśmy też mocniej wykorzystywać potencjał turystyczny i uzdrowiskowy regionu.

Skupiamy się na infrastrukturze drogowej, zapominając o kolejowej.

– Brakuje mi inwestycji w kolej. To problem całego kraju. W okresie budżetu 2007-2013 zanim kolejarze zabrali się za nie, to minęło parę lat. To był czas stracony, najlepiej widać to na trasie do Warszawy, gdzie wybudowano raptem jeden tor do Warki.

Dzisiaj strategiczne jest połączenie naszego regionu z Centralną Magistralą Kolejową. Jest już budowana łącznica w Czarncy, więc w przyszłym roku do stolicy z Kielc dojedziemy w dwie godziny i kilkanaście minut.

Nową jakością byłaby budowa odcinka Tumlin – Wąsosz i wpięcie go do linii nr 25. Wtedy do Warszawy jechałoby się niewiele ponad godzinę. To byłaby rewolucja komunikacyjna.

Jakie dostrzega pan zagrożenia?

– Czas. Jest ryzyko, że pieniądze z nowego budżetu UE będą dostępne dopiero w 2023 roku. Czyli Andrzej Bętkowski, który marszałkiem został trzy tygodnie temu, pierwsze konkursy mógłby ogłosić za pięć lat. To byłoby złe. My potrzebujemy środków już teraz, bo wbrew temu, co mówiono, większość z obecnego RPO jest zakontraktowana. Raczej nierealne jest, by budżet został przyjęty przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, więc też nowa Komisja Europejska będzie nad nim pracować. Praktyka pokazuje, że mniej więcej po dwóch latach od początku okresu budżetowego KE pozwala regionom kontraktować środki finansowe.

Adam Jarubas
Adam Jarubas  MICHAŁ WALCZAK

Obecnie polski budżet na politykę spójności wynosi 82 mld euro. Kolejny ma być niższy. Mówi się, że o 23 proc. i wyniósłby ok. 64 mld euro.

W projekcie budżetu UE jednym z kryteriów regulujących wysokość unijnego wsparcia po raz pierwszy wpisano praworządność. Przede wszystkim to pokłosie polskiej reformy sądownictwa. To straszak czy realne zagrożenie?

– Mam nadzieję, że skończy się na straszeniu, ale skutecznym. Rządzący naszym krajem, prowadząc nieodpowiedzialną politykę, podważającą cele i wartości integracji europejskiej, doprowadzili do znaczącego obniżenia reputacji naszego kraju. Widzę to także uczestnicząc w różnych spotkaniach w Brukseli. Przecież komisarz ds. budżetu Gunther Oettinger jeszcze niedawno proponował utworzenie oddzielnego komisarza i parlamentu dla państw strefy euro. To zepchnęłoby nas zupełnie na obrzeża Unii.

Niektórzy prawnicy podważają legalność warunku praworządności w zasadach budżetowych. Ale już fakt, że mówi się o takim rozwiązaniu, niepokoi. Bo choćby przesunięcia pieniędzy w RPO zależą od zgody Komisji Europejskiej i w takiej atmosferze wokół Polski może być to trudniejsze. To również osłabienie pozycji negocjacyjnej Polski, bo cięcie będzie. Ale czy w polityce spójności musi wynieść 23 proc. czy może być mniejsze? Polityka zagraniczna prowadzona tak jak dotąd w konfrontacji z większością krajów UE, może być zagrożeniem dla wielkości przyszłego budżetu unijnego dla Polski. I to byłby bardzo zły scenariusz dla naszego kraju.

Przyszłość jest Teraz

Projekt „Future is Now – Przyszłość jest teraz” jest współfinansowany przez Dyrekcję Generalną ds. Polityki Regionalnej i Miejskiej (DG REGIO) Komisji Europejskiej. Informacje i poglądy przedstawione na tej stronie są wyłącznie opiniami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają oficjalne stanowisko Unii Europejskiej. Ani instytucje i organy Unii Europejskiej, ani żadna osoba działająca w ich imieniu nie mogą być pociągnięte do odpowiedzialności za wykorzystanie zawartych tu informacji.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Wszystko ładnie pięknie, ale wystarczy zobaczyć warunki konkursów ogłaszanych w RPO WŚ, szereg niespodzianek, niektóre wręcz śmieszne, dostępne środki podzielone i rozdrobnione tak, że szkoda czasu na pisanie projektów, bo gra nie warta świeczki. No i papierologia stosowana z pieczątkologią. Wiemy kto wymyślił wersje papierowe wniosków i wiemy, kto tego nie zablokował, a większej bzdury (poza warunkami części konkursów) nie ma. To państwo byli i następcy są problemem. Warto już to zauważyć.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Może tak o praktyce działania samorządów (nepotyzm, kumoterstwo, układy itp)... teoria to w książeczkach.
    @pako1111
    Dlaczego czepiasz się PiS-u?
    już oceniałe(a)ś
    2
    1