Blisko półtora hektara na Łyścu, które PiS bezprawnie wykroił ze Świętokrzyskiego Parku Narodowego, ma wrócić w jego granice. Ale na dołączenie do ŚPN-u dodatkowych 342 hektarów cennego przyrodniczo terenu nie ma zgody. Weto postawili radni. - Staniemy się żywym skansenem - obawiali się.
"Wyłączony bezprawnie teren Świętokrzyskiego Parku Narodowego na Łyścu może wreszcie wrócić z powrotem do Parku" - obwieścił 10 stycznia wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała.
Chodzi o 1,34 ha i działki, które dwa lata temu rząd Mateusza Morawieckiego, działając w interesie mających na Łyścu (Świętym Krzyżu) klasztor ojców oblatów, wykroił z serca Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Zrobił to wbrew społecznym protestom, opiniom przyrodników, naukowców, radzie naukowej ŚPN-u i niezgodnie z Ustawą o ochronie przyrody, co wytknęła Najwyższa Izba Kontroli. Usunięcie działek mogłoby nastąpić tylko wtedy, gdyby tereny „bezpowrotnie utraciły wartości przyrodnicze i kulturowe". Rząd nie wykazał tej przesłanki.
Wszystkie komentarze
Wypisz, wymaluj Taplary z "Konopielki". A zostawić ich tam samych sobie i omijać z daleka.
Trzeba dokładniej sprawdzić,czy Morawiecki nie wykroił ,całkiem przypadkiem ,jakiejś działeczki dla siebie.W tym jest najlepszy.
Cały problem demokracji - uprawnienia dla ignorantów i kretynów.
Dla tych tutaj JEDYNYM problemem było to, "czy klasztor nie ucierpi". Na resztę mieli wyjeb.e. Byle można było nadal drewno kraść i kłusować