Już w swoim debiucie w Vive Tauron w Lidze Mistrzów Filip Ivić zasygnalizował, że może być bardzo mocnym punktem drużyny. W pewnym momencie pierwszej połowy wygranego, wyjazdowego meczu z Mieszkowem Brześć 29:24 (14:11) bronił ze znakomitą - 60 procentową skutecznością. Jego koledzy mieli jednak problemy i musieli po zmianie stron odrabiać trzybramkową stratę. Zaczęli jednak grać jak na obrońców trofeum przystało i zasłużenie wygrali. Najskuteczniejszy był Krzysztof Lijewski, który zdobył sześć bramek.
Aż 76 procentową skuteczność mieli zawodnicy Vive Tauron w pierwszym domowym meczu Champions League w tym sezonie. Zdobyli aż 38 bramek, a oddali 50 rzutów. Po bardzo dobrej i efektownej grze pokonali mistrza Szwecji - IFK Kristianstad 38:28 (18:13). Aż siedem asyst miał Uros Zorman.
Wydarzeniem meczu był debiut Deana Bombaca. Słoweniec zdobył bramkę i miał trzy asysty.
Marin Sego, bramkarz MOL-Pick Szeged spisał się słabiutko w starciu przeciwko swoich byłym kolegom z Kielc. Opuścił parkiet w 25. minucie z zaledwie jedną skuteczną interwencją. Mimo jego słabej postawy, gospodarze jeszcze w 52. minucie prowadzili 27:25. Od tego momentu nie zdobyli gola i przegrali 27:29 (15:16). W dodatku ich rozgrywający Siergiej Harbok po starciu z Mateuszem Kusem złamał nos.
- Mieliśmy więcej szczęścia i niesamowitego Ivicia w bramce, który w ostatnich minutach obronił cztery akcje jeden na jeden, co dało nam możliwość wygranej - powiedział Talant Dujszebajew, trener najlepszej drużyny Europy.
Po zwycięstwie u siebie z Celje Pivovarna Lasko 31:23 kielczanie zrównali się z FC Barceloną pod względem ilości meczów pod rząd bez porażki w Lidze Mistrzów. Podobnie jak Duma Katalonii nie przegrali od 18 spotkań! Barcelona taki rezultat osiągnęła w latach 1996-97. Rekord dzierży były klub trenera Vive - Talanta Dujszebajewa - Ciudad Real, który między październikiem 2005 roku, a marcem 2007 nie przegrał 20 meczów z rzędu!
Po meczu z Celje już drugi raz w sezonie Ivić został wybrany przez dziennikarzy EHF-u do najlepszej siódemki kolejki. Chorwat bronił z 42,5 procentową skutecznością. - Jego niektóre interwencje były niesamowite - chwalił go prezes Bertus Servaas.
Tylko przed meczem z Rhein-Neckar w Hali Legionów panowała świetna atmosfera. Fani mistrzów Polski przygotowali fantastyczną oprawę z podobiznami kibica i zawodnika z napisem: Razem tworzymy tu widowisko. Naszą sceną trybuny, waszą boisko.
Puchar Ligi Mistrzów na środek boiska wyniósł paraolimpijczyk, wicemistrz igrzysk olimpijskich z Rio - kielczanin Wojciech Makowski. Zrobił to wraz z Michałem Jureckim.
Potem brawo było mniej. Kielczanie przegrali z mistrzem Niemiec 26:34 i stracili szansę na pobicie rekordu Ciudad Real.
- Widać doskonale, że niektórzy zawodnicy mają trochę dość piłki ręcznej. Nie mają jednak wyboru. To jest ich praca, są profesjonalistami - mówił Bertus Servaas przed wyjazdowym meczem z Vardarem Skopje. Jego zespół znów zawiódł i przegrał 34:40. - Nasz trener mówił do nas, że to będzie dla nas mecz, jak finał. Jesteśmy dumni ze zwycięstwa - mówił Igor Karacić, rozgrywający Vardaru.
Co ciekawe kielczanie ostatni raz 40 lub więcej goli stracili niemal trzynaście lat temu (15 listopada.... 2003 roku). Przegrali u siebie z Fotexem Veszprem 30:41.
- Zajęcie pierwszego miejsca wciąż jest zadaniem wykonalnym - przyznał Filip Ivić po wygranym, wyjazdowym meczu z PPD Zagrzeb 26:23 (11:12). Radość z wygranej zmąciła kontuzja stawu skokowego Tobiasa Reichmanna. Jak się później okazało nie pierwsza w sezonie.
- Mateusz Kus jeszcze nie przyszedł do Kielc, a wy już zrobiliście z niego czarną owcę. Czemu go tak nie lubicie? Gdyby każdy tak bronił swojego dziecka, jak wy krytykujecie Kusa. Powiem jutro prezesowi Bertusowi Servaasowi, by wziął go gdziekolwiek- odpowiedział zdenerwowany Talant Dujszebajew na pytanie jednego z dziennikarzy o słabszą grę Vive w obronie, w momencie jak na boisku przebywa Kus. Kielczanie pokonali w rewanżu u siebie PPD Zagrzeb 29:25 (11:12).
Tak szczęśliwego Urosa Zormana i oddychającego z ulgą dawno nie wiedzieliśmy. Po końcowym gwizdku meczu: Vive Tauron Kielce - Vardar Skopje 27:24 (15:12) Słoweniec wykopał piłkę w trybuny.
W kieleckiej drużynie po blisko czteromiesięcznej przerwie do gry powrócił Michał Jurecki. Niestety na bardzo krótko, bo w kolejnym meczu z Orlen Wisłą Płock doznał kolejnej kontuzji.
- Rozśmieszyła mnie decyzja sędziów, którzy w tej sytuacji dali rzut karny - mówił Grzegorz Tkaczyk, były kapitan Vive Tauron Kielce, komentujący mecz Rhein-Neckar - Vive Tauron dla Canal+. Z tej samej sytuacji, kiedy sędziowie podyktowali rzut karny za faul Julena Aginagalde na Baenie śmiał się Tom O'Brannagáin, komentator internetowej telewizji Europejskiej Federacji Piłki.
W Mannheim zawiedli jednak nie tylko sędziowie. Kielczanie byli nieskuteczni (tylko 53 procent) i przegrali 25:28 (13:16).
Tego nikt się nie spodziewał. Podopieczni Talanta Dujszebajewa w drugiej połowie wyjazdowego meczu z Celje Pivovarna Lasko aż trzy razy prowadzili różnicą... pięciu bramek. To jednak im nie wystarczyło i po szalonej końcówce przegrali 33:34 (19:16). I to mimo faktu, że mieli bardzo dobrą - 78 procentową skuteczność.
- Mieliśmy problem w głowie po dwóch porażkach. Musieliśmy wygrać, ale pojawiły się nerwy i byliśmy zablokowani. Teraz udało nam się trochę odblokować i idziemy do góry - mówił Uros Zorman po wygranym meczu w Hali Legionów z MOL-Pick Szeged 28:24 (13:14).
Kielczanie jeszcze kwadrans przed końcem przegrywali 18:20, ale od tego momentu zaczęli grać świetnie. Bohaterami meczu byli czujny w bramce Sławomir Szmal i nie do zatrzymania na kole Julen Aginagalde.
Dziennikarze EHF-u oprócz Szmala, wyróżnili też kieleckich kibiców. Przygotowali oni m.in. efektowną oprawę z napisem: "Nie ma takiej siły, która by nas rozdzieliła". nawiązując do przyjaźni z fanami z Węgier.
- Ciężko wygrać, jeśli gra się na tak niskim procencie skuteczności. Musimy jej poszukać - mówił Tomasz Strząbała po wyjazdowej porażce 25:29 z IFK Kristianstad. Jego zespół zrobił bohatera meczu z bramkarza Nebojsy Simicia. Najlepiej świadczy o tym statystyka karnych - cztery pudła w siedmiu rzutach.
W razie porażki w Hali Legionów z Mieszkowem Brześć kielczanie spadliby na czwarte miejsce w grupie. By zachować drugą lokatę musieli wygrać. Przez prawie aż trzy kwadranse nic na to nie zapowiadało - gospodarze przegrywali 21:24. Ostatnie 17 minut zagrali koncertowo i wygrali je aż 14:3!. W efekcie w walce o ćwierćfinał Champions League zmierzą się z francuskim Montpellier.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze