Telekom Veszprem - rozdrażniony lew
Węgrzy to największe rozczarowanie Ligi Mistrzów w ubiegłym sezonie. Odpadli już w 1/8 finału z duńskim Skjernem Handball. Jakby tego było mało, to po... dziesięciu latach stracili krajowe mistrzostwo. Mimo niepowodzeń władze klubu zaufały Ljubomirovi Vranjesowi i pozostał on na stanowisku trenera. - Pewnie każdy inny szkoleniowiec już byłby zwolniony, ale jednak Vranjes ma swoją markę - mówi Tomasz Rosiński, były zawodnik PGE Vive.
A węgierscy działacze dokonali wielkich transferów. Do klubu trafili znakomity bramkarz Arpad Sterbik, świetny lewoskrzydłowy Manuel Strlek oraz kołowy Rene Toft Hansen, czy rozgrywający z Francji Kentin Mahe.
Z klubu odeszli za to m.in. Mirko Alilović, Renato Sulić i Cristian Ugalde. - Wygrać Ligę Mistrzów. To główny cel naszej drużyny. Jeśli będziemy zjednoczeni, nie będzie żadnych niesmaków, to jesteśmy w stanie tego dokonać - mówi Ljubomir Vranjes.
By tego dokonać, Veszprem zrezygnował nawet z występów w Seha Lidze.
Wszystkie komentarze