Tydzień nie rozpoczął się jednak dobrze dla środowiska sportowego. W poniedziałek wszystkich obiegła bardzo smutna wiadomość o śmierci trenera-legendy piłki ręcznej Edwarda Strząbały. Miał 74 lata. Jego lista osiągnięć jest bardzo długa [ZOBACZ FOTOGALERIĘ O EDWARDZIE STRZĄBALE]. To dzięki niemu Kielce na początku lat 90-tych stały się stolicą szczypiorniaka i pozostają nią do dziś. Edward Strząbała zdobył między innymi dwukrotne mistrzostwo Polski z Iskrą Kielce. W piątek na kieleckim Cmentarzu Starym żegnały go tłumy kibiców, przyjaciół i rodzina.
A tym transparentem wielkiego trenera pożegnali kibice Vive Targi Kielce w sobotę podczas meczu przeciwko Wiśle Płock. "Edward Strząbała. Na zawsze szacunek i chwała" - głosił napis.
W środę, na zaproszenie Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, Kielce odwiedził ks. Adam Boniecki. Charyzmatyczny duchowny opowiadał między innymi o kondycji inteligencji katolickiej. - Staraliśmy się wychować katolików krytycznie patrzących na świat, którzy mają szacunek do inności, tolerancji. Nie sprostaliśmy temu do końca, choć mam nadzieję, że zasialiśmy ziarno, które kiedyś wykiełkuje - mówił. Na temat głośnego zakazu wypowiadania się w mediach, jaki kilka miesięcy temu nałożyli na niego władze Zgromadzenia Księży Marianów, do którego należy, ks. Boniecki stwierdził, że jest "niedorżniętą ofiarą inkwizycji".
Wiele kontrowersji powstało po czwartkowym liście jednej z naszych czytelniczek na temat parkowania przy budowie Galerii Korona. "Zadzwoniliśmy do straży miejskiej i jakie było nasze zdziwienie, gdy strażnik najpierw spytał, czy w miejscu gdzie stoją samochody jest jeszcze trawa czy już nie ma. I dowiedzieliśmy się, że samochody stoją na buspasie legalnie, ponieważ został postawiony znak" - napisała kobieta. Ta historia zbulwersowała internautów, którzy w komentarzach nawoływali nawet do bojkotu nowej galerii handlowej.
W piątek swoje święto mieli naukowcy. Do Kielc przyjechał były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, by w Politechnice Świętokrzyskiej odebrać tytuł dokrora honoris causa. Jerzy Buzek podkreślał, że doktorat honoris causa, to największy zaszczyt na samodzielnej uczelni. - To wyróżnienie, które zawsze ma się w pamięci. Zwłaszcza, że ma to miejsce w uczelni z regionu, który tworzył polską historię i gospodarkę - mówił.
Tego samego dnia światło dzienne ujrzała afera maturalna. Nasi dziennikarze dotarli do osób, które za 1000 złotych gwarantują zdanie matury na poziomie co najmniej 85% punktów. Wystarczą minisłuchawka, telefon i mikrofon. Jak się okazało, w Kielcach i w całym kraju w ten sposób matury zdało już kilkadziesiąt osób. - Przecież o tym wie pół miasta - dziwił się nasz informator. Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Łodzi podjęła trop i przeprowadziła wewnętrzne dochodzenie w tej sprawie.
W weekend zaplanowane były dwa marsze - jeden organizowany przez Kościół, drugi przez Obóz Narodowo-Radykalny. Początkowo ONR zamówiło mszę w "obronie tradycyjnej rodziny" w kościele pw. św. Wojciecha. "Wyraźmy swój szacunek do tradycyjnego modelu rodziny. Odrzućmy modę na multi-kulti, na ogłupianie naszego Narodu. Pokażmy, że nie ma miejsca na homopropagandę w naszym mieście. Powiedzmy głośne nie donosicielom i kłamcom spod znaku tęczowej flagi, sponsorowanym przez obecny rząd" - tak reklamują go na stronie internetowej. Gdy "Gazeta" nagłośniła tę sprawę, kielecka kuria biskupia wycofała tę intencję. - Kościół jest apolityczny - tłumaczył rzecznik kurii ks. Dariusz Gącik. - To dla nas policzek - skomentował ONR i wydał oficjalne oświadczenie.
Obydwa marsze jednak się odbyły. "Kielce wolne od gejostwa", "Pederaści, lesby, geje, cała Polska z was się śmieje", "Rodzinne domy wolne od sodomy" - z takimi hasłami na ustach maszerowali w niedzielę przez centrum Kielc nacjonaliści z ONR. Po ich marszu Kościół jeszcze raz zaznaczył, że odżegnuje się od takich haseł.
A sam z wiernymi przeszedł spod Bazyliki Katedralnej do parku miejskiego. Z balonami w rękach, śpiewem na ustach, i hasłem przewodnim: "Praca i święto dla rodziny" szło blisko 1000 osób.
Weekend miał też swoje mocne oblicze sportowe. Po zwycięstwie nad najlepszym w rundzie zasadniczej PWiK Piaseczno kielecki UMKS awansował na zaplecze ekstraklasy. - Wygraliśmy dzięki temu, że zostawiliśmy serce na boisku. Wiedzieliśmy, że dziś to może być nasza ostatnia szansa. Ani przez sekundę nie zwątpiliśmy w to, że będziemy w pierwszej lidze. Nawet w momencie, kiedy w końcówce rywale objęli prowadzenie - cieszył się skrzydłowy kieleckiej drużyny Artur Busz.
Z kolei Vive Targi Kielce rozpoczęło walkę o mistrzostwo Polski. Choć na Wisłę Płock nikt z fachowców w tej rywalizacji nie stawiał, to piłkarze dobrze wiedzieli, że nie będą to łatwe przeprawy. W sobotę kielczanie wygrali 28:25. W drugim, niedzielnym meczu do przerwy był remis 11:11. Ale w drugiej połowie zawodnicy Vive Targi Kielce objęli prowadzenie i stopniowo je powiększali. Skończyło się zwycięstwem 28:21. - To, co widziałem w drugiej połowie niedzielnego meczu to było coś naprawdę kapitalnego - komentował prezes Vive Targi Kielce Bertus Servaas. Kolejne dwa mecze odbędą się w najbliższy weekend w Płocku.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze