Kieleccy piłkarze ręczni zadebiutowali w Champions League po zdobyciu w 1993 roku pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski (na zdjęciu ze złota cieszą się zmarły w 2012 roku trener Edward Strząbała, rozgrywający Krzysztof Przybylski i kierownik drużyny Zbigniew Wdowicz). Pierwszy występ, tak jak i ten w kolejnym sezonie, kielczanie zakończyli na 1/8 rozgrywek, czyli na etapie, na którym teraz jest Vive Targi Kielce prowadzone przez Bogdana Wentę. Wówczas jednak nie było rozgrywek grupowych i by dojść do tego etapu, trzeba było pokonać tylko jedną przeszkodę. W 1993 roku Iskra Kielce najpierw wyeliminowała grecki Ionikos Ateny, a potem odpadła po dwumeczu z niemieckim Wallau Massenheim. Rok później kielczanie przeszli mistrza Rumunii Steuaę Bukareszt, ale potem nie dali rady hiszpańskiej Elgorriadze Bidasoa Irun.
Dwie następne przygody kielczan w Lidze Mistrzów zakończyły się już na samym początku. W sezonie 1996/97 w 1/16 Champions League Iskrę Ceresit wyeliminowało włoskie Principe Triest, a dwa lata później przygoda szybko skończyła się na przegranym dwumeczu Iskry ze szwajcarskim Pfadi Winterthur (na zdjęciu fragment meczu w Kielcach - rzuca Radosław Wasiak, wieloletni kołowy i kapitan kieleckiej drużyny, a dziś dyrektor klubu).
Grupowe rozgrywki Ligi Mistrzów Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) wprowadziła w sezonie 1999/2000. Ale żeby do niej trafić kielczanie z Iskry Lider-Market najpierw musieli pokonać szwedzki Drott Halmstad. Mistrzowie Polski przegrali w Szwecji 36:37, ale w rewanżu w hali przy ul. Krakowskiej zwyciężyli 25:23. Trafili do grupy B ze słoweńskim Celje Pivovarna Lasko, Hapoelem Rishon Le Zion z Izraela i włoskim Alpi Prato. Ze Słoweńcami przegraliśmy oba mecze (zdjęcie z meczu w Kielcach - w akcji Bartosz Nowakowski), Włochów pokonaliśmy dwa razy, ale zabrakło dwóch punktów by zająć jedno z dwóch premiowanych awansem do dalszych gier miejsc w grupie.
Kilka sezonów bez mistrzostwa Polski sprawiło, że do Champions League kielczanie wrócili dopiero w sezonie 2003/04. I znów awans do dalszych gier był bardzo blisko. Mimo, że Vive Kielce - bo tak klub nazywało się dopiero kilka miesięcy - wygrało tylko dwa mecze (oba z mistrzem Bośni i Hercegowiny, Bośnią Sarajevo - zdjęcie z meczu w Kielcach, w którym Karol Bielecki zdobył 12 bramek) i zremisowało z duńskim Skjern Handball, to gorszy bilans bramkowy od Duńczyków sprawił, że zajęło trzecie miejsce. Pozostałe trzy mecze kielczan zakończyły się porażkami - wyjazd ze Skjern i oba spotkania z węgierskim Fotex Veszprem.
Okazało się, że poprzednia przerwa w występach w Lidze Mistrzów to jeszcze nie było nic strasznego. Na kolejne mistrzostwa kraju i grę w Champions League trzeba było bowiem poczekać aż sześć lat! Ale było na co czekać. Sezon 2009/10. Najpierw Vive Targi Kielce wygrywa turniej o dziką kartę w Hali Legionów (zwycięstwa z portugalskim Porto i słowackim Tatranem Presov), a potem zaskakuje postawą w grupie B. Gdy już na początku zremisowaliśmy na wyjeździe z samymi 'Lwami' w składzie z Grzegorzem Tkaczykiem, Karolem Bieleckim i Sławomirem Szmalem (zdjęcie z tego meczu - w akcji Mariusz Jurasik, który po minionym sezonie przyszedł z 'Lwów' do Vive), szybko przestano w Europie przestano się uśmiechać z przekąsem w kierunku ekipy Bogdana Wenty. Efekt - trzecie miejsce w grupie i awans do najlepszej szesnastki Europy. Tam na przeszkodzie stanął sam HSV Hamburg. Gigant okazał się za silny, choć zwycięstwo w rewanżu w Niemczech miało swoją wymowę.
Przed sezonem 2010/11 EHF znów docenił coraz lepszy kielecki klub i tym razem nie trzeba było grać o miejsce w grupie Champions League. Mistrzowie Polski trafili do grupy A, a tam... lepiej nie mówić. Barcelona, THW Kiel, Rhein-Neckar Loewen, Celje Pivovarna Lasko i Chambery. Pewnie, że mogło być lepiej - tym bardziej, że w wielu meczach brakowało bardzo niewiele - ale jednak ostatnie miejsce i tylko jedno zwycięstwo (u siebie z Chambery) oraz dwa remisy (w Kielcach z 'Lwami' i na wyjeździe z Barceloną). Na zdjęciu fragment meczu w Kielcach z Barceloną.
Poprzedni sezon układał się jak marzenie. Mimo silnych rywali aż pięć zwycięstw Vive Targi Kielce (historyczne na wyjeździe z MKB Veszprem, w podmoskiewskim Czechowie z Niedźwiedziami, u siebie i w Danii z Bjerringbro-Silkeborg i w Kielcach z Fuchse Berlin) oraz remis w Hali Legionów z Niedźwiedziami i w efekcie trzecie miejsce w bardzo silnej grupie (grało też Atletico Madryt). A potem wymarzone losowanie - o ćwierćfinał gramy ze słoweńskim Cimosem Koper. W Kielcach wygraliśmy 27:26. Tylko. Bo porażka 23:25 (zdjęcie z tego meczu) na Słowenii eliminuje nas z dalszych gier.
Czy w Kielcach, ba, w całym kraju, śniło się kiedykolwiek, że w grupie Ligi Mistrzów polski zespół może wygrać wszystkie mecze?! A tak się stało. Macedoński Metalurg Skopje, słoweńskie Gorenje Velenje, duńskie Bjerringbro-Silkeborg, francuskie Chambery i rosyjski Sankt Petersburg dwukrotnie musiały uznać wyższość Vive Targi Kielce. Mało tego - ekipa Bogdana Wenty jako jedyna wygrała wszystkie grupowe pojedynki. No i znów czekanie na losowanie, i znów wymarzony rywal - węgierski Pick Szeged. W minioną niedzielę pierwsza porażka kielczan w tej edycji rozgrywek Champions League - w Segedynie 25:26 (na zdjęciu). Rewanż w niedzielę o godz. 17 w Hali Legionów. Historyczny sukces jest tak blisko...
Czekając na historyczny awans do ćwierćfinału Velux EHF Champions League przypominamy - bo pewnie nie wszyscy to pamiętają - że kieleccy piłkarze ręczni już trzy razy grali w ćwierćfinale europejskich rozgrywek. Choć oczywiście nie w tych najbardziej prestiżowych. W sezonie 1995/96 przed półfinałem Pucharu Zdobywców Pucharów Iskrę Ceresit powstrzymał dopiero macedoński Pelister Bitola, dwa sezonu później w ćwierćfinale Pucharu EHF górą był ten niesamowity THW Kiel (choć kielczanie sensacyjnie wygrali u siebie pierwszy mecz 28:27), a w sezonie 2005/06 z tych samym rozgrywek na tym samym etapie wyeliminował nas francuski Creteil (zdjęcie z pierwszego meczu w Kielcach). Teraz czas na kolejny ćwierćfinał...
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze