Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
1 z 12
Już ponad trzy lata śledzimy losy księdza-detektywa
11 listopada 2008 roku TVP wyemitowała pierwszy odcinek Ojca Mateusza. Od tamtej pory widzowie mogli obejrzeć już 86 części przygód popularnego księdza-detektywa. Obecnie na antenie telewizyjnej Jedynki emitowane są odcinki z siódmej serii serialu.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
2 z 12
Zamiast Sandomierza miał być Nowy Sącz
Pierwsze zaskoczenie. Okazuje się, że niewiele brakowało, a Sandomierza na ekranie w ogóle by nie było. Twórcy serialu Ojca Mateusza chcieli go kręcić w Nowym Sączu. Po drodze na Podhale zatrzymali się jednak w Sandomierzu, gdzie ugościł ich ks. Andrzej Rusak, dyrektor sandomierskiego Muzeum Diecezjalnego. - Oprowadziłem ich po Starym Mieście. Byli pod dużym wrażeniem. Szybko zadzwoniłem do księdza biskupa i burmistrza. Powiedziałem, jaka szykuje się okazja dla miasta - wspomina ks. Rusak. Akcja okazała się skuteczna . Ekipa zdecydowała, że akcja serialu toczyć się będzie w grodzie nad Wisłą. - Jest bliżej Warszawy niż Nowy Sącz, dlatego nie mamy trudności z przewiezieniem sprzętu. A poza tym w mieście jest dobra baza noclegowa - opowiada współreżyser Andrzej Kostenko
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
3 z 12
Filmowcy zakochali się w plenerach
Zaskoczenie drugie. Twórcy Ojca Mateusza, choć to niewiarygodne, zakochali się nie w Rynku, Zamku Królewskim czy Bramie Opatowskiej - ujęły ich sandomierskie plenery. - Choć oczywiscie Stare Miasto jest bardzo fotogeniczne. Robiliśmy nawet zdjęcia z helikoptera, żeby pokazać jak to wygląda z lotu ptaka - tłumaczy współreżyser Andrzej Kostenko.
4 z 12
Większość zdjęć kręconych jest pod Warszawą
To będzie największy szok dla fanów serialu. Słynny kościół w którym proboszczem jest ojciec Mateusz nie jest z Sandomierza, tylko z Glinianki koło Otwocka, plebania w warszawskim Aninie, a gabinet biskupa w Pałacu Radziwiłłów w Nieborowie w województwie łódzkim. - Aktorzy, oprócz pracy na planie serialu, grają również w teatrach i innych produkcjach. Dlatego większość zdjęć kręcimy w pobliżu Warszawy. Gdy jesteśmy w Sandomierzu na nakręcenie ujęć w plenerach mamy zazwyczaj pięć dni - tłumaczy Andrzej Kostenko.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
5 z 12
Sandomierski ratusz zamienił się w sąd
W serialu oglądać za to można sandomierski urząd miasta. W jednym z odcinków zamienił się w serialowy sąd. - Zdjęcia kręcone były po godzinach pracy urzędu, więc nie przeszkadzały w jego funkcjonowaniu - mówi Marek Bronkowski, zastępca burmistrza Sandomierza. Filmowcy wzbudzili jednak spore zainteresowanie pracowników. - Część z nich została po pracy, żeby zobaczyć jak wyglądają prace na planie filmowym - opowiada wiceburmistrz.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
6 z 12
Przemeblowany gabinet wiceburmistrza
W tej scenie główna rola przypadła jedemu z gabinetów wiceburmistrzów. - Ekipa filmowa całkowicie go przemeblowała. Trzeba było przesunąć m.in. duże biurko bliżej okna. Dla mnie najmilszy był fakt, że filmowcy zostawili na ścianach obrazki wykonane przez moją córkę - opowiada Marek Bronkowski. Krótki epizod w serialu zagrała również wiceburmistrz Ewa Kondek. Ale to nie jedyny pracownik sandomierskiego magistratu, który wystąpił w Ojcu Mateuszu. - Ekipa poszukiwała statysty, który wcieli się w postać Żyda. Ich uwagę przykuł jeden z naszych pracowników. Reżyser stwierdził, że może zagrać bez charakteryzacji - wspomina zastępca burmistrza.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
7 z 12
A urząd skarbowy to siedziba policji
Znalazł się też filmowy epizod dla sandomierskiego Urzędu Skarbowego. - Urząd był w serialu siedzibą policji. Filmowcy utrwalili na taśmie tylko moment, gdy Ojciec Mateusz wychodził z bramy na ulicę. Ujęcia były tak kręcone, że nie było widać tablicy Urzędu Skarbowego - mówi Elżbieta Wereszczyńska, rzecznik prasowy sandomierskiej skarbówki.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
8 z 12
Tłumy na planie filmowym
Nie ma wątpliwości, że serial rozsławił Sandomierz. - Pierwsze odcinki wywoływały ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców Sandomierza. Teraz to zainteresowanie zmalało. Mieszkańcy przyzwyczaili się do obecności ekipy filmowej, która wtopiła się w krajobraz starówki - twierdzi Marek Bronkowski: - Zdjęcia do Ojca Mateusza cały czas budzą jednak zainteresowanie turystów. Niektórzy z nich na odwiedziny Sandomierza specjalnie wybierają termin, kiedy jest u nas ekipa filmowa. Podczas przerw w zdjęciach mogą sobie zrobić zdjęcie z bohaterami serialu - mówi zastępca burmistrza.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
9 z 12
Bank w Kamienicy Oleśnickich
Zabytki Sandomierza też zostały docenione. Za siedzibę banku posłużyła np. znajdująca się przy Rynku Kamienica Oleśnickich. W 1570 r. przedstawiciele religii protestanckich podpisali tu tzw. Zgodę Sandomierską. Władze miasta przygotowały dla turystów specjalny przewodnik, dzięki któremu mogą zwiedzać Stare Miasto poruszając sie ulicami, którymi chodził ojciec Mateusz.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
10 z 12
Pożyczone dywany do epizodu w składzie z dywanami
- Staramy się dostarczyć filmowcom niezbędne materiały np. rekwizyty. Oczywiście ponosimy koszty, ale są one niewspółmierne do promocji, jaką ma miasto dzięki serialowi - mówi Marek Bronkowski. A czasami ekipa musi korzystać z życzliwości mieszkańców. - Do jednego z odcinków pożyczyłam swoje dywany, żeby mogli nakręcić epizod w składzie z dywanami - opowiada Alicja Kaszyńska, właścicielka Domu Pracy Twórczej Alicja.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
11 z 12
Turyści i mieszkańcy zajęli całe podwórko
Zdjęcia kręcone były również w samym DPT. - To były pierwsze odcinki, więc zainteresowanie było ogromne. Całe podwórko było zajęte przez turystów i mieszkańców. Ekipa urządziła po swojemu cały salon. Nie wiem, jaką scenę kręcili, bo nie było mnie wtedy domu - mówi Alicja Kaszyńska.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
12 z 12
Na starówce filmowcy czują się jak w domu
Filmowcom spodobała się atmosfera sandomierskiej starówki. - Ekipa czuje się tam jak w domu - twierdzi Andrzej Kostenko. Po zdjęciach aktorów można spotkać w kawiarniach przy sandomierskim Rynku. Kawiarniany epizod stał się nawet częścią fabuły książki Ziarna prawdy Zygmunta Miłoszewskiego. Znalazł się tam opis sytuacji, gdy odgrywający tytułową rolę Artur Żmijewski tam intensywnie imprezował, że nie był w stanie stawić się następnego dnia na planie i prosił w sandomierskim szpitalu o postawienie go na nogi.
Wszystkie komentarze