Kąpiel
Nieskończenie lubię się kąpać. Normalnie masakra. Potrafię rozpuszczać się w wannie dobre dwie godziny. Płyn do kąpieli, troszkę soli, świece, miękki rulonik z ręcznika pod łepek, dobra książka i jedziemy. Znikam ze świata.
Jaśniepan 'kąpie' się wówczas ze mną, Albo leży w umywalce w takiej pozycji jak ja w wannie i patrzy się na mnie z miną 'chyba wiem, o co chodzi', albo zwisa z zamkniętego sedesu, dokładnie przed podgrzewającym łazienkę piecykiem.
Najgorszy moment to taki, kiedy w środku kąpieli Jaśniepan przypomina sobie, że ot... dawno nie defekował. Albo że nie jadł. Nie pił. Nie bawił się myszką.
I żąda natychmiastowego opuszczenia łazienki.
Natychmiastowego.
Kto ma kota, zdaje sobie sprawę, jaki termin wykonalności ma kocie 'natychmiast'.
Jest to mniej więcej czas potrzebny fotonowi do przebycia długości Plancka. W tym czasie powinnam przebyć odległość między wanną, a łazienkowymi drzwiami. Wówczas Jaśniepan jest rad.
Wszystkie komentarze