Jak Starachowice stają się autobusową potęgą [ZDJĘCIA]

Starachowice przez lata kojarzone były z produkowanymi od 1948 r. ciężarówkami Star. Powstało ich tam ponad 600 tys., a w szczytowym momencie Fabryka Samochodów Ciężarowych zatrudniała 25 tys. osób.

Ostatni star z fabryki należącej już wtedy do koncernu MAN wyjechał w 2007 r. i kończył pewną epokę. Wiele osób obawiało się, że to koniec zakładu. Wprawdzie spawano tam już konstrukcję korpusów do autobusów i produkowano wiązki elektryczne, ale wydawało się, że to raczej krok wstecz, a nie zapowiedź lepszej przyszłości.

Nikt się pewnie nie spodziewał, że osiem lat później z taśmy produkcyjnej zjedzie pierwszy w całości zmontowany w Starachowicach autobus, co więcej, powstają tam prototypy nowego miejskiego modelu Lion4City.

MICHAŁ WALCZAK

Można powiedzieć, że nowa era dla fabryki rozpoczęła się w 2014 r. Należący do grupy Volkswagena koncern MAN zdecydował o restrukturyzacji produkcji autobusów miejskich. W praktyce oznaczało to m.in., że wyprodukowane tam korpusy nie będą już wożone do Sadów koło Poznania, gdzie kończono montaż, ale będą powstawać w Starachowicach.

MICHAŁ WALCZAK

-  Przesunięcie produkcji to nie było szczęście, tylko dowód zaufania do zakładu - mówi Stanisław Ziętkiewicz, kierownik MAN Bus w Starachowicach. Zaprzecza, że zdecydowały niższe zarobki. - Różnica nie jest aż tak duża. To raczej kwestia możliwości zakładu i chęci podejmowania wyzwań - tłumaczy.

MICHAŁ WALCZAK

Koncern zapowiedział, że na realizację ?odpowiednich inwestycji? oraz opracowanie nowej generacji pojazdów przeznaczy ponad 40 mln euro. Ta kwota praktycznie w całości trafiła do Starachowic. I to widać.

Dziś zakład przypomina wielki plac budowy. Gruntownie wyremontowano albo wyburzono i wybudowano od podstaw budynki po FSC, powstały zupełnie nowe obiekty, jak np. stacja paliw do tankowania m.in. CNG i budynek biurowo-socjalny. Powstał nawet parking o powierzchni 26 tys. m kw. (górne zdjęcie) -  Są zdjęcia, gdy stały na nim ciężarówki, teraz będą stały autobusy - mówią pracownicy.

MICHAŁ WALCZAK

Tylko jeden budynek, siedziba zarządu, przypomina o starych czasach. - Najpierw zajęliśmy się obiektami na potrzeby produkcji, sprzedaży. Ten może poczekać - tłumaczy Stanisław Ziętkiewicz, kierownik zakładu MAN Bus w Starachowicach.

Za to w oczach rośnie sąsiadujące z siedzibą zarządu Centrum Obsługi Klienta (na zdjęciu). - Od 1 stycznia tam będą odbierać autobusy klienci z całego świata. Musimy mieć odpowiednie miejsce - tłumaczy Ziętkiewicz.

MICHAŁ WALCZAK

To nie przesada, bo starachowicki zakład ma odbiorców nie tylko w Europie. - Najdalej nasze podwozia wysyłaliśmy do Indonezji - mówi Ziętkiewicz. Dobrze to widać na hali produkcyjnej, gdzie wisi tablica z nazwami i flagami narodowymi firm składających zamówienia. Są głównie niemieckie, ale jest też m.in. duńska.

Ziętkiewicz wylicza, że teraz produkują około 2 tys. autobusów i 700 podwozi rocznie. - Dziennie może powstać do 12, ale to praca sezonowa, więc są spore wahania, również w zatrudnieniu - tłumaczy.

MICHAŁ WALCZAK

Trwa przenoszenie produkcji z Sadów. Kilka dni temu po raz pierwszy w autobusie zmontowanym w Starachowicach zainstalowano silnik, który przyjechał z Norymbergi. - Rozpakowanie i przygotowanie do montażu trwa około dwóch i pół godziny. Sam montaż to dla trzech osób praca na mniej więcej 40 minut - wylicza Mariusz Błędziński, kierownik segmentu Montaż Silnika, który w fabryce pracuje 20 lat. Zaczynał w FSC.

- Sentyment do ciężarówek pozostanie, ale trudno nawet porównywać oba zakłady. To zupełnie inny świat - mówi Błędziński.

MICHAŁ WALCZAK

Autobus z już wmontowanym silnikiem jest przepychany pomiędzy kolejnymi stanowiskami. Sam nie jedzie, bo zgodnie z przepisami nie może. Na końcu tej drogi w niemal gotowym pojeździe jest uruchamiany silnik. - Niespodzianki nie ma, musi odpalić. Silniki były wcześniej sprawdzone, a szkolenia w Poznaniu dotyczące kolejnych etapów prac trwały po kilka miesięcy - opowiada Konrad Drużdż, kierownik segmentu Pierwsze Uruchomienie.

MICHAŁ WALCZAK

W Starachowicach wykonywanych jest już ponad 90 proc. prac montażowych. Taki niemal gotowy autobus na lawecie jedzie do Poznania, tam m.in. kończą montaż, wgrywają oprogramowanie i przeprowadzają testy dopuszczające do ruchu. - Do końca roku i ten etap powinien odbywać się już w Starachowicach ? zapowiada Ziętkiewicz.

MICHAŁ WALCZAK

Co najważniejsze, zakład w Starachowicach przestaje być tylko zakładem produkcyjnym. W nowo wyremontowanej hali nr 2 już powstają prototypy autobusu miejskiego Lion4City. Na jego opracowanie MAN wyda 20 mln euro. - Przy projektowaniu wykorzystujemy np. oprogramowanie pozwalające wziąć do ręki wirtualny detal i przymierzyć go we właściwym miejscu - opowiada Ziętkiewicz.

MICHAŁ WALCZAK

Zastrzega jednak, że do tej hali wejść nam nie powoli. O tym, jaki będzie nowy autobus, którego premiera jest planowana na 2018 r., mówi: - To wiele rewolucji w jednym pojeździe. Ma być lepszy od poprzedniego i tańszy w wytwarzaniu dzięki większej automatyzacji produkcji, ale jakość zostanie utrzymana. Musi być lżejszy, żeby mógł zabrać więcej pasażerów, a przy tym żeby był bardziej ekonomiczny i ekologiczny - tłumaczy Ziętkiewicz.

Zapowiada, że już do końca tego roku powstanie 20 prototypów nowego wozu, a zakład już przygotowuje się do ich produkcji. Między innymi montowane są zrobotyzowane stanowiska spawalnicze.

MICHAŁ WALCZAK

- MAN to jeden z najważniejszych pracodawców w Starachowicach. Tym bardziej że zostanie tu na dłużej. To widać po rozmachu inwestycji i polityce kadrowej. Pracownicy są szkoleni na zewnątrz, ale też muszą zadeklarować, że nie odejdą z zakładu zbyt szybko - mówi Marek Materek, prezydent Starachowic.

Zwraca uwagę, że są osoby, które wracają z zagranicy i zaczynają pracować właśnie w MAN. - Znam takie przypadki i liczę, że będzie ich więcej - podkreśla.

MICHAŁ WALCZAK