Do Bieganowa nie chcieli jechać
Każdą wolną chwilę starał się poświęcać na muzea, galerie sztuki, antyki, giełdy staroci. - Dwór to, raz, konsekwencja tej pasji. A dwa, że chcieliśmy żyć zdrowo. Żona o to dba, świeże powietrze i ekologiczne jedzenie - podkreśla Holota.
Opowiadają, że obejrzeli dziesiątki wystawionych na sprzedaż dworów. Do Bieganowa w gminie Radków, najmniejszej w województwie świętokrzyskim, już nie chcieli jechać. A gdy w końcu przybyli, dwór ich wcale nie zachwycił. Za duży jak na dom dla dwojga, a w dodatku w stanie bliskim ruiny, ledwie widoczny wśród zarastających chaszczy i góry śmieci.
I wcale nie za symboliczną złotówkę, bo sprzedawała nie gmina, lecz prywatny właściciel. Dlaczego więc kupili? - To nie była racjonalnie podjęta decyzja - odpowiada pan Mirosław. - Dopiero po czasie doszliśmy do wniosku, że ten dwór kazał nam siebie kupić - dodaje.
PAWEŁ MAŁECKI
Wszystkie komentarze