Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
1 z 8
Skąd taka nazwa?
Określenie 'Piekiełko' funkcjonuje w świadomości kielczan bardzo długo, ale dopiero obecny właściciel piekarni Leon Zdzisław Widliński oficjalnie tak ją nazwał. - Nie wiem dokładnie skąd się to wzięło. Pewnie dlatego, że schodzi się po schodach i od razu widać piec, z którego uderza gorące powietrze - jak w piekiełku - uśmiecha się.
2 z 8
Po tym się poznaje dobry chleb
Gdy wchodzi się 'Piekiełka' na wprost widać liczącą ponad pół wieku piecownię. W pomieszczeniu obok piekarze zajmują się m.in. formowaniem chleba, a pod sufitem są półki. - Każda deska otoczona jest w mące, to tam kładzie się chleb zanim trafi do pieca. Dzięki temu po upieczeniu na spodzie jest charakterystycznie przypieczona mąka - tłumaczy Leon Zdzisław Widliński. Dodaje, że jest to jeden z elementów bardzo dobrego chleba.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
3 z 8
Czy pierwszym właścicielem był Chitler?
Piekarnia przy ul. Małej 16 w Kielcach działała już przed wojną. - Mamy informację, że od 1932 r. prowadził ją kielecki Żyd Icek Chitler, ale nie znaleźliśmy na to potwierdzenia w dokumentach - zaznacza Leon Zdzisław Widliński. W 1947 r. przydział na ten lokal od Miejskiej Rady Narodowej dostał piekarz Piotr Pawlik. Obecny właściciel przejął go w 1986 roku. Widliński wspomina, że największe trudności m.in. w kwestii przyznania certyfikatów mistrzowskich stawiała przed nim Izba Rzemieślnicza. - Wielu znanych piekarzy z tamtych lat dawało mi wówczas trzy miesiące, a prowadzę piekarnię prawie 30 lat. Natomiast ich już nie ma na rynku - mówi z satysfakcją właściciel 'Piekiełka'.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
4 z 8
Bajgle specjalnością zakładu
Już przed wojną piekarnia słynęła z bajgli, zresztą wypiekanych do tej pory według tradycyjnej żydowskiej receptury. - Głowa mała jak to schodziło, ile się tego robiło. Pół miasta po nie przybiegało, daj Boże żeby takie czasy wróciły - marzy właściciel 'Piekiełka'. Dzisiaj produkują ok. 30 proc. tego co robiono kiedyś.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
5 z 8
Chleb z czosnkiem, a nie z proszkiem
- W latach 1993-98 było gibko. Kto wie, jak by to się skończyło, gdyby nie rozwój pieczywa gatunkowego na surowcach naturalnych - zastanawia się Widliński. Chodzi przede wszystkim o chleby takie jak żytni oraz 'smakowe' m.in. z czosnkiem i bakaliami. Dodaje, że wszystkie zakwasy, na bazie których przyrządzane jest pieczywo są robione na miejscu. - Czyli jeśli jest chleb z czosnkiem, to dodajemy tam posiekany czosnek, a nie jakieś smakowe proszki - mówi. Choć to wymaga dłuższego czasu przygotowania chleba w tradycyjny sposób, 'Piekiełko' jak ognia wystrzega się dodawania chemii.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
6 z 8
Skórka chrupiąca i mąka na spodzie
Są dwie rzeczy po których poznać można dobry chleb, pierwsza to chrupiąca skórka, a druga to przypieczona mąka na spodzie każdego bochenka. Leon Zdzisław Widliński do wypieku używa tradycyjnych, półwiecznych pieców ceramicznych. Nim jednak chleb tam trafi piekarze formują go i układają na deskach, które są całe w mące i po upieczeniu każdy chleb ma na spodzie charakterystyczną przypieczoną mąkę. - Próbowałem robić to trochę inaczej, ale wtedy to nie był smak 'Piekiełka' - mówi właściciel.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
7 z 8
Chleb poniedziałkowy robi się już w sobotę
Piekiełko produkuje 15 gatunków chleba, ale sztandarowym jest razowy żytni. Dlatego na naklejkach, które przyklejane są na bochenkach można przeczytać: "Całość mąki żytniej tradycyjnie ukwaszona". - Ze stu procentowo czystej mąki żytniej, do tego nie używamy drożdży, dlatego rośnie naturalnie - mówi właściciel piekarni. Zeby klient mógł kupić jeszcze ciepły bochenek chleba w poniedziałkowy poranek, piekarze jego produkcję zaczynają już w sobotę o godz. 12. - Cały cykl trwa 18-21 godzin. Wyprowadzenie kwasów to ok. 15 godzin, a potem formowanie kształtu, rozrost masy i pieczenie - opisuje właściciel 'Piekiełka'. Około godz. 5 w poniedziałek chleb jest już wystudzony i kierowcy rozwożą go do sklepów.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
8 z 8
Smak tradycji będzie kontynuowany
Widliński powoli przekazuje zarządzanie firmą swojemu synowi Maciejowi. Stoi przed nim duże wyzwanie, będzie musiał sprostać ponad półwiecznej tradycji wypiekanego tam pieczywa.
Wszystkie komentarze