Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
1 z 11
TGV, czyli Train Grande Vitesse
To była już druga wizyta TGV w Polsce. Po raz pierwszy francuski Train Grande Vitesse, czyli pociąg dużej szybkości, gościł w naszym kraju w 1991 roku - prezentowano go wówczas w Warszawie z okazji międzynarodowej konferencji naukowej. Pociąg, który kilka miesięcy wcześniej pobił rekord prędkości pędząc 515 km na godzinę, został do Polski przyholowany. Nie był bowiem dostosowany do zasilania z polskiej trakcji.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
2 z 11
Za drugim razem o własnych siłach
Po raz drugi TGV gościł nad Wisłą pomiędzy 12 a 19 czerwca 1995 roku dzięki uprzejmości francuskich kolei SNCF oraz producenta, GEC Alstom. Z okazji jubileuszu 150-lecia kolei na ziemiach polskich zaprezentowali oni skład TGV Réseau, który wówczas nie wszedł jeszcze do eksploatacji i - co bardzo ważne - był przystosowany do zasilania z naszej trakcji. Dzięki temu przyjechał o własnych siłach.
Główne uroczystości jubileuszowe odbyły się 14 czerwca. Tego dnia pociąg przejechał z Warszawy do Pruszkowa, a jednym z pasażerów był prezydent Lech Wałęsa. Dzień później TGV zaprezentowano publicznie na stacji Warszawa Zachodnia.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
3 z 11
Do Krakowa pospiesznym, z powrotem ekspressem
Wreszcie w piątek 16 czerwca ruszył w trasę z Warszawy do Krakowa przez Radom, Skarżysko-Kamienną i Kielce, z powrotem przez Centralną Magistralę Kolejową. Mógł się nim przejechać każdy, kto kupił bilet jak na pociąg pospieszny w stronę Krakowa, a w drodze powrotnej - na ekspress.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
4 z 11
Ciuchcia z przodu, ale gwiazdą superpociąg
TGV nie jechał sam, towarzyszył mu skład ciągnięty przez zabytkowy parowóz. Oba pociągi cieszyły się sporym zainteresowaniem. Ciuchcia interesowała przede wszystkim najmłodszych, ale gwiazdą był superpociąg. W Radomiu na stację przybyli nawet przedstawiciele władz miasta.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
5 z 11
Bezszelestny, olśniewają-cy... Po prostu cudo
Jak pisaliśmy wtedy w 'Gazecie', pociąg składał się z wagonów I i II klasy. 'Olśniewał staranny wystrój - wykładziny na podłogach, ściany i sufit były w jednym kolorze. Wygodne fotele były znakomicie skomponowane kolorystycznie z pozostałymi elementami wnętrza. Każdy z nich miał zagłówek, podparcia pod nogi oraz wysuwany blat służący za stolik. Pociąg ruszał bezszelestnie. Wewnątrz słychać było jednostajny, cichutki szelest powietrza owiewającego opływowy pojazd. Spokój mógł zakłócać jedynie nieco głośniejszy dźwięk wydawany przez drzwi (ich zamykanie odbywało się automatycznie)' - napisaliśmy w kieleckiej 'Gazecie' z 17 czerwca 1995.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
6 z 11
Pociąg łatwy, ale te tory...
- Pociąg łatwo się prowadzi, chociaż stan waszych torów jest, delikatnie mówiąc, nie najlepszy ? mówił wtedy 'Gazecie' prowadzący skład Jacques Briclot. Na trasie z Radomia do Kielc TGV jechał 100 km/h chociaż ta wersja mogła pędzić trzy razy szybciej.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
7 z 11
40 minut w Skarżysku, w Kielcach godzinę
Postój w Skarżysku trwał 40 minut, w Kielcach - godzinę. Na dworzec PKP przyszło wiele osób, które mogły zajrzeć nawet do kabiny maszynisty. - To było niepowtarzalne, prawdziwy skok cywilizacyjny. Zabrałem całą rodzinę, żeby pooglądać ten pociąg i zobaczyć jak to wygląda na Zachodzie - wspomina Adam Młodawski, wtedy naczelnik sekcji w PKP, do dziś pracujący na kolei.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
8 z 11
Kiedy u nas? Pani dziecko nim pojedzie
Już wtedy podróżni pytali, kiedy takie pociągi mogą kursować po Polsce. - Może za kilka lat, a już na pewno pojedzie nim to dziecko - odpowiadał Marek Rabsztyn z PKP kobiecie oglądającej pociąg z kilkuletnim chłopcem w Skarżysku-Kamiennej.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
9 z 11
Na CMK pokmnął 160 km/h
Po postoju TGV odjechało do Krakowa, a na tamtejszej stacji powitała go orkiestra kolejowa. W drodze powrotnej do Warszawy, już po CMK, TGV pojechało z prędkością 160 km na godzinę.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
10 z 11
Trakcja dała radę
Jedną z osób, która osiemnaście lat temu oglądała TGV w Kielcach był Andrzej Rak, dziś zastępca dyrektora kieleckiego oddziału PKP Polskie Linie Kolejowe. - Pamiętam, że nie było jakiś specjalnych przygotowań trakcji - wspomina.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl
11 z 11
Pendolino zamiast TGV
Teraz Andrzej Rak sam bierze udział w testach pendolino na CMK, ale obu składów nie porównuje. - To dwaj różni producenci. Jazda testowa pendolino też robi nieprawdopodobne wrażenie - mówi.
Nie wyklucza, że w weekend padnie kolejny rekord prędkości w Polsce. - Przymierzamy się do jazdy ponad 270 km na godzinę - zapowiada.
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta
Wszystkie komentarze