Jeszcze przed ogłoszeniem terminu wyborów parlamentarnych w 2011 roku, władze PiS w regionie zapowiadały, że będą mieć niespodziankę dla wyborców. Tajemniczy kandydat miał wystartować z ostatniego miejsca na liście. Okazał się nim Tomasz Kaczmarek, były agent CBA, nazywany Agentem Tomkiem.
Aktywnie uczestniczył w kampanii wyborczej. Nie odmówił sobie pojawienia się na wojewódzkiej inauguracji roku szkolnego 2011/2012 roku, który odbył się w Kamionkach w gminie Łączna. Świętokrzyscy kandydaci Prawa i Sprawiedliwości, zasiedli w pierwszym rzędzie. Agentowi Tomkowi towarzyszyła posłanka Maria Zuba.
Kandydata Kaczmarka nie mogło zabraknąć na placu Artystów w Kielcach, gdzie PiS prowadził kampanię. Choć nieco się spóźnił i przybył na pikietę z mokrymi włosami, przywiózł za to pełną torbę piątkowego wydania ?Gazety Polskiej?. Zaraz po tym jak pamięć ofiar katastrofy w Smoleńsku uczczono minutą ciszy, agent i posłanka Zuba ruszyli rozdawać gazetę przechodniom. W numerze można m.in. przeczytać artykuł o kandydacie Kaczmarku pt. ?Ostatni na liście, pierwsi dla Polski? (były agent startuje z ostatniego miejsca na świętokrzyskiej liście), a także np. tekst pt. ?Molestowanie Mapetów. Geje wkraczają na ulicę Sezamkową?.
Niedługo po pikiecie, agent Tomek pojawił się w kieleckiej katedrze na mszy świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej, zamówionej przez klub Gazety Polskiej.
W międzyczasie zdążył zmienić strój - dżinsy i marynarkę zastąpił eleganckim garniturem. Witał go z ambony ksiądz celebrujący mszę. - Serdecznie witamy Tomasza Kaczmarka, wybranego człowiekiem roku Gazety Polskiej - podkreślał duchowny. Po mszy agent Tomek złożył wieniec pod tablicą na kieleckiej katedrze upamiętniającą posła Przemysława Gosiewskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Kaczmarek nie zabrał jednak głosu, kilka słów wygłosiły natomiast posłanka PiS i kandydatka do Sejmu Halina Olendzka oraz Beata Gosiewska, wdowa po liderze PiS w województwie, która kandyduje w Świętokrzyskiem do Senatu.
Agent musiał oczarować wyborców z województwa świętokrzyskiego, bo wybrali go na posła. Niedługo potem 35-letni wówczas Tomasz Kaczmarek zrezygnował z pobierania emerytury. Uprawnienia nabył służąc w CBA. To oznacza, że agent Tomek poza comiesięcznymi uposażeniem i dietą poselską, które w sumie wynoszą nieco ponad 12,4 tys. zł, otrzymywałby dodatkowo ok. 3 tys. zł.
Były agent CBA skierował pozew przeciwko legendarnej działaczce ?Solidarności? Henryce Krzywonos. Domagał się w nim przeprosin. Henryka Krzywonos powiedziała na antenie Radia Kielce w czasie kampanii wyborczej, że Tomasz Kaczmarek jest ?dnem, które skrzywdziło całe rodziny?. Jej zdaniem agent Tomek ?krzywdził kobiety?.
Niedługo potem postanowił pozew wycofać. - Boże Narodzenie wyrywa z codziennego pędu. To czas, w którym mamy szansę dostrzec to, co tak naprawdę jest w życiu najistotniejsze i zrozumieć, iż znaczną część naszej aktywności kierujemy na sprawy zbędne, a nawet nieważne - pisał na blogu na Niezalezna.pl b. agent CBA, a dziś poseł PiS. - Szkoda życia na piętrzenie sporów bez większego znaczenia. Z mojej strony jedną z takich spraw jest proces z panią Krzywonos. Podjąłem decyzję by go zakończyć. Nie chcę wnikać w powody słów, które padły wobec mnie. Dziś wiem, że pani Henryka Krzywonos ma problemy ze zdrowiem. Warto przebaczyć i po ludzku zapomnieć - napisał Kaczmarek.
Latem 2012 roku przekazał ?Rzeczpospolitej? nagranie ze spotkania, w którym uczestniczył ówczesny poseł PSL Andrzej Pałys, a obecny prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach. Doradzał przedsiębiorcom, jak omijać przepisy Ustawy o uzdrowiskach. Tłumaczył też, czym jest kapitalizm.
Potem pisał mnóstwo donosów. Informował m.in., że wysoki rangą funkcjonariusz ma romans ze swoją podwładną, o rzekomym przekroczeniu uprawnień przez prezesa NFZ, o wprowadzeniu w błąd rodziców sześciolatków mających posłać dzieci do szkół, o posiadaniu narkotyków (w programie TVN Andrzej Dołecki, lider Wolnych Konopi, pokazał na wizji małą ilość marihuany), o przekroczeniu uprawnień przez urzędników stołecznego ratusza, o niegospodarność w Agencji Wywiadu.
Od czasu do czasu pojawiał się też w regionie. Występował na konferencjach prasowych albo brał udział w festynach czy spotkaniach.
A niedługo sam miał problemy. Po tym, jak miał kierować groźby pod adresem męża swojej partnerki, władze PiS zdecydowały o zawieszeniu byłego agenta w prawach członka partii.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze