Nie obyło się bez problemów, wstrzymania prac, a nawet widma utraty wielkich pieniędzy. - Wszyscy święci nas sprawdzali - twierdzi prezes PGO. Po prawie dwóch latach wielka inwestycja w Promniku jest wreszcie na ukończeniu.
Budowę kosztującego ponad 200 mln zł Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów pod Kielcami rozpoczęto w czerwcu 2014 r. To potężna inwestycja, która powstaje na ponad czterech hektarach terenu. - Ale w około mamy aż 155 ha ziemi, las. Sami jesteśmy sobie sąsiadami - mówi Henryk Ławniczek, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami w Kielcach. Mają tu trafiać odpady z Kielc i 17 gmin powiatu.
- Pierwsze śmieci przewiezione będą tu jeszcze w lipcu - zakłada Ławniczek. W zakładzie - zamiast trafiać na wysypisko - będą przerabiane na surowce wtórne lub wykorzystywano m.in. jako paliwo i kompost.
Budowa początkowo miała zakończyć się w poprzednim roku, ale tak się nie stało. Przez kilka miesięcy roboty były wstrzymane - a to za sprawą oprotestowanego i uchylonego pozwolenia na budowę.
Jakby tego było mało, miasto wypowiedziało umowę generalnemu wykonawcy, czyli Mostostalowi Warszawa. Inwestycję dokańcza po nim kielecka firma Rystal-Bud.
- Roboty budowlano-montażowe wykonamy do końca czerwca. Później czeka nas strojenie, regulowanie urządzeń. Wszystko trzeba zgrać, jak harmonię, orkiestrę. Taśmociągi nie mogą się przecież zatkać - mówi obrazowo szef miejskiej spółki.
Serce zakładu stanowi sortownia. Tylko ta jedna hala ma powierzchnię blisko jednego hektara. Będą tu trafiać w zasadzie wszystkie odpady komunalne, poza szkłem. Przykładowo: butelki plastikowe będą sortowane, a po rozdzieleniu 'prasowane'. Znajdują się tutaj trzy sita (do wstępnego sortowania) i kilkanaście separatorów. - Te ostatnie służą do wydzielania z odpadów surowców wtórnych - mówi Ławniczek. Jak dodaje, koszt jednego separatora to ok. 200 tys. euro. - Sortownia jest niemal identyczna jak w Krakowie, ale jednak nowocześniejsza - chwali się prezes PGO.
W ZUO zbudowano też specjalne laboratorium. - Jest potrzebne choćby dlatego, że przetwarzanie odpadów biodegradowalnych wymaga cyklicznego badania. U nas fermentacja metanowa, czyli beztlenowa odbywać się będzie w specjalnym bloku. Proces, który w składowisku zachodzi 50 lat, tu będzie się odbywał w trzy tygodnie - opowiada prezes przedsiębiorstwa.
W budynku biurowym znajduje się sala konferencyjna, w której mają być prowadzone m.in. zajęcia dla młodzieży.
- Mieliśmy tu kontrole wszystkich świętych. Prokuratury, Najwyższej Izby Kontroli, sanepidu, inspekcji pracy, urzędu skarbowego. Jesteśmy już na ostatniej prostej, aby zakończyć tę budowę - mówi Ławniczek.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze