Na Rynku błoto...
- Ujrzeliby miasto, które było pogranicznym miastem zaboru rosyjskiego, gdzie zderzały się kontrasty. Może nie było najczystsze, ale było w nim czuć dotyk historii. Nawet w XIX wieku Sandomierz był ośrodkiem kultury - odpowiada sandomierski historyk Roman Chyła.
- Sandomierz ograniczał się wtedy do terenów Starego Miasta. Tego wszystkiego, co teraz znajduje się za parkiem miejskim nie było. Istniała natomiast dzielnica Rybitwy, po której nie ma śladu - opisuje Marek Juszczyk, prezes sandomierskiego PTTK.
Turysta z początku XX wieku zwiedzanie Sandomierza zacząłby zapewne - podobnie jak dzisiaj - od Rynku. Oprócz ratusza jego uwagę zwróciłby tzw. pomnik uwłaszczeniowy. - Na ziemiach polskich było ich wiele. Według rosyjskiej propagandy postawili go polscy chłopi w podzięce carowi Aleksandrowi II za ich uwłaszczenie - tłumaczy Chyła.
To był monument w kształcie wieży, którą wieńczył około 1,5-metrowy krzyż. Po odzyskaniu niepodległości pomnik został rozebrany. Choć jak wynika z badań sandomierskiego historyka dr Piotra Sławińskiego dyskusje nad jego losami trwały do 1928 roku.
Turysty zwróciłby też uwagę na płytę Rynku, a właściwie na jej brak. - W deszczowe dni było tam po prostu błoto. To raziło osoby odwiedzające Sandomierz na początku XX wieku, czym dzieliły się np. na pocztówkach z wysyłanych z miasta - opowiada Chyła.
- Później ułożono kostki brukowe, a nie jak dzisiaj granitowe płyty - dodaje Juszczyk
Wszystkie komentarze