- Próby dodzwonienia się na infolinię programu, a nawet do samego funduszu graniczą z cudem. A październik to ostatni moment, żeby zdążyć przed zimą. Co ja mam teraz zrobić - inwestować w przygotowanie domu do pompy ciepła, czy kupić węgiel? Państwo z tektury w całej okazałości - skarży się jeden z naszych czytelników.
Samorząd Kielc pozbywa się resztki węgla, sprzedawanego mieszkańcom po preferencyjnych cenach. Za darmo, jako majątek zbędny, niemal 30 ton trafi m.in. do MOPR i przedszkola nr 21.
Już od dziś można w Kielcach kupić węgiel na preferencyjnych warunkach - ogłosił w piątek urząd miasta. Okazuje się jednak, że na składach wyznaczonych do jego odbioru jest tylko ekogroszek.
- Trochę więcej ogłady - mówił podniesionym głosem przewodniczący kieleckiej rady miasta do Michała Brauna. - Trochę pan nie trzyma nerwów na wodzy - bronił radnego Kamil Suchański. A poszło o apel senatora z PiS.
To już pewne, Kielce przystąpią do programu pomocy rządowi w dystrybucji węgla, który mieszkańcy będą mogli zakupić po preferencyjnej cenie. - Ale jest obawa, czy jego jakość będzie dostateczna - mówiła Agata Wojda, zastępczyni prezydenta Kielc.
Niektóre świętokrzyskie gminy przyjmują już wnioski na zakup węgla po preferencyjnej cenie. Pierwsze sto osób złożyło takie w poniedziałek w Ostrowcu Świętokrzyskim. Będzie kosztował 1899 zł za tonę, miasto zapewni też dowóz do posesji.
Samorząd Kielc przygotowuje się do redystrybucji węgla na preferencyjnych zasadach. Ostateczna decyzja zapadnie po wypełnieniu ankiet przez chętnych na jego zakup i sprzedawców, którzy mogą być pośrednikami.
Wniosków o wypłatę dodatku było więcej niż pieców w gminie. Ale co z tego, skoro węgla i tak nigdzie kupić nie można?
Zaledwie w ciągu kilku godzin Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Kielcach przyjął ponad 300 wniosków o wypłatę dodatku węglowego. Chętnych było tak dużo, że przez cały czas tworzyła się spora kolejka.
- Sytuacja jest dramatyczna - mówią właściciele składów węgla w Kielcach i okolicach. - 25 lat prowadzę taką działalność, ale nigdy czegoś takiego nie było. Nigdy nie miałem pustego placu - mówi Dariusz Dudek, właściciel przedsiębiorstwa Andar.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.