Kuchnia włoska w Kielcach kojarzy się zdecydowanie z dwoma daniami - pizzą i pastą. Niby każdy umie i może sobie zrobić w domu jakiś włoski makaron, ale w restauracjach i tak cieszy się on ogromnym wzięciem. Cóż, Polacy kochają kluski w każdej postaci.
Zmęczeni karpiem, barszczem i sałatką jarzynową? To dobrze, bo mam świetną wiadomość. Pod koniec listopada na Sienkiewicza między Dworcem PKP a ul. Paderewskiego ruszył lokal Słodko Gorzko. Znajdziemy w nim autorską kuchnię Izy Obratańskiej, znanej kielczanom chociażby z Monopolki oraz świetne drinki autorstwa latającego barmana - Stasia Kalinowskiego.
Należę do tych osób, które idąc z kolegami do knajpy, szukają przede wszystkim dobrych zakąsek. Owszem, towarzystwo, w jakim się spożywa dary Boże, jest ważne, ale nie mniej ważne są właśnie lądujące na stole zakąski.
Jakoś tak w niedzielę wszyscy u mnie w domu wstali z poczuciem, że zjedliby makaron. Dobra, zrobię. Tyle że okazało się, iż każdy ma ochotę na inne dodatki. Jak pomyślałem, ile przy tym będzie roboty, to mi resztki włosów stanęły dęba.
Lata 90. to w modzie szał na szerokie spodnie, w muzyce rozkwit kultury techno i hip-hop, a w gastronomii niekwestionowanym liderem został hamburger. Również w naszym mieście - kto choć raz nie kupił hamburgera, chociażby w przyczepie pod szpitalem na Moniuszki czy budce koło Politechniki?
W tym felietonie kalorii nie liczymy. Wręcz przeciwnie - osoby, które są na diecie, proszone są o nieczytanie tego tekstu. Jeśli natomiast kochacie sowicie okraszone pyzy, pierogi czy placki ziemniaczane - poczujecie się jak w raju.
Ostatnio bardzo brak mi czasu, żeby wyskoczyć gdzieś dalej na obiad. Niby mógłbym zamówić coś z dowozem, ale obiecałem sobie podczas lockdownu, że jak tylko zdejmą obostrzenia, to o ile nie powali mnie choroba i nie ugotuję akurat w domu - będę jadał na mieście.
To było zdecydowanie jedno z najbardziej oczekiwanych otwarć tego roku. Sho Ramen na ulicy Paderewskiego ruszył!
Mam przyjemność zaprosić państwa na ostatni w tym roku Street Food Polska Festival w Kielcach. Już od piątku (15 września) do niedzieli na ulicy Sienkiewicza zaparkują wyselekcjonowane food trucki z kuchniami ulicznymi różnych narodów.
W budynku Kieleckiego Centrum Kultury, od strony ulicy Winnickiej, działał przez krótki czas lokal Kubek Ciepłej Kultury. Nie udało mi się do niego dotrzeć, ale w miejsce Kubka otworzyła się w sierpniu Restauracja Kreatywna.
W starachowickiej restauracji Atrium byłem kilka lat temu i pamiętam, że wyszedłem wówczas bardzo zadowolony. Kiedy trafiła się okazja, by zajrzeć do Starachowic, postanowiłem sprawdzić, jak dziś lokal funkcjonuje i czy jedzenie tu serwowane nadal będzie tak smaczne, jak zapamiętałem.
Restauracja Winnica w Kielcach znów otwarta. Zmieniło się menu, ale nie zabraknie w nim kojarzonego od zawsze z tym lokalem dania.
Najpierw muszę się do czegoś przyznać. W Kolejce byłem jakieś dziesięć lat temu, dwa razy - pierwszy i ostatni. Tak podłej jakości zakąsek nie dostałem chyba nigdy. Uznałem więc, że w Kielcach jest na tyle innych lokali z wyszynkiem, że szkoda tracić czas na rzeczy słabe.
Dziś trochę nietypowo. Kiedy w internecie pojawiły się informacje o książce, jaką wspólnie z Pawłem Kotwicą napisaliśmy, czyli przewodniku po podlaskich i suwalskich lokalach z regionalnym jedzeniem, sporo osób pytało, czemu nie opisaliśmy naszych świętokrzyskich smaków. Dobre pytanie!
Dziś krótko, ale kalorycznie, czyli o burgerach. Bo majówkę spędziłem w domu, nie na zlotach food trucków, a trochę mi tej atmosfery i jedzenia serwowanego na zlotach brakowało.
Chińczycy wymyślili wiele rzeczy, które pchnęły świat do przodu, takie jak proch, papier, druk czy kompas. Ale dla mnie największym ich wynalazkiem pozostaną jednak pierogi. Imieniem człowieka, który wpadł na zamknięcie dowolnego farszu w cieście, powinny być nazywane szkoły, drogi i lotniska.
We Fragoli już nastąpiła zmiana, zniknęły niektóre pozycje, które święciły tryumfy zimą, a na ich miejsce wskoczyły dania, które mają nam towarzyszyć w najbliższych miesiącach.
We Wrzosowym Bufecie nie byłem kilka lat. Zmienili się w międzyczasie właściciele, a lokal na szyldzie ma nawet dopisek "Nowy", byłem więc ciekaw, czy jedzenie tam nadal jest tak dobre jak kiedyś.
Zmęczeni żurkiem, sałatką, mazurkami czy innymi pasztetami? To może azjatycki detoks? Na przykład w Kusa Sushi na placu Wolności.
Kiedy jakiś czas temu na Paderewskiego otwierała się KluboKawiarnia SENIORita, pomyślałem, że kiedyś tam zajrzę. Jednak mimo pięćdziesiątki na karku w sercu mym ciągle maj (cytując klasyka), za seniora się nie uważam (wolę oglądać pięćdziesiątkę w zimnym szkle niż w metryce), więc jakoś specjalnie się nie spieszyłem.
Mam ostatnio wrażenie, że równie często jak pizzerie otwierają się w Kielcach lokale z sushi. Jednym z takich niedawno otwartych lokali jest Sushi Lab na Zagnańskiej.
Wpadli do nas ostatnio koledzy food truckowcy z Rzeszowa, by porozmawiać o nadchodzącym sezonie. Ustaliliśmy, że spotkamy się w jakimś lokalu gastronomicznym. Koledzy poprosili tylko, by była tam kuchnia polska i parking w pobliżu.
Lacjum uważane jest za kolebkę starożytnego Rzymu. Gurmandziści kojarzą jednak ten region z zupełnie innego powodu. To miejsce, w którym narodziły się tak słynne dania jak chociażby pasta alla carbonara, saltimbocca czy fettucine alla Romana. I pinsa.
Setki zjedzonych burgerów sprawiły, że nie jest to obecnie mój podstawowy wybór, jeśli chodzi o street food. Niemniej od czasu do czasu lubię bułę z mieloną wołowiną zjeść.
Muszę się do czegoś przyznać. O ile kocham zakrapiane restauracyjne biesiady z przyjaciółmi, przy suto zastawionym stole, o tyle moim guilty pleasure są przydrożne bary i bazarowe budki z jedzeniem.
Dziś znowu troszkę pobiegam po naszym pięknym mieście. Najpierw udajmy się na Bodzentyńską, bo w lokalu Bajgle & Coffee pojawił się nowy burger. Nazywa się Majlo, od pseudonimu człowieka, który go wymyślił.
W listopadzie pisałem Państwu o kapitalnych wegetariańskich daniach obiadowych w Fermencie. Wspomniałem wówczas, że kuszą mnie również serwowane tam śniadania i kromki. I dziś właśnie o nich chciałbym skrobnąć kilka słów, bo udało mi się spróbować aż dziewięciu z dziesięciu dostępnych pozycji.
Ostatnio jadłem w barze mlecznym Jaś i Małgosia, ale jeśli ktoś ma chęć na zjedzenie czegoś w elegantszym klimacie w rejonach ulicy Żeromskiego, to zachęcam (ponownie) do wizyty w Tylko Pysznie Bistrze i Delikatesach, które znajdziemy obok.
Nie ukrywam, że decyzję o wprowadzeniu opłat za parkowanie w kieleckich galeriach handlowych przyjąłem z dużym zadowoleniem.
Zapraszam do trzech lokali, bo znowu zebrało mi się troszkę materiału - za mało, by robić z tego odrębny felieton, a szkoda byłoby nie wspomnieć, bo te kilka pozycji warte jest uwagi.
Jesień i zima to czas, kiedy szukam w restauracjach dań pozwalających zapomnieć o chłodzie na zewnątrz. Kontrolowane przecieki na temat nowego jesienno-zimowego menu we Fragoli wzbudziły moją czujność.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni nie miałem za bardzo czasu na wyjście do restauracji. Ogrom zajęć, które wypadły przy organizacji zlotów, i wyjazd na europejski streetfoodowy finał w Monachium pochłonęły mnie bez reszty. Udało mi się ledwo wpaść do Applausu na spotkanie, a przy okazji spróbować kilku pozycji z nowego menu.
Zaczepił mnie ostatnio znajomy: - Wszystko pięknie, panie kolego, te golonki tłuste, steki krwiste, tatary surowe i zimna wódeczka to ja, owszem, bardzo chętnie, ale nie mogę. Lekarz mi kazał przystopować i dobrze się odżywiać, a posiedziałby człowiek w knajpie, tylko jak to tak, bez jedzenia? Doradź coś!
Dziś trochę nietypowo, bo skoczymy w trzy miejsca, w których spróbujemy przekąsek dobrze komponujących się z napojami wyskokowymi.
No tak. Najpierw kilka miesięcy nie jadłem pizzy, bo miałem jakiś przesyt, a teraz chyba organizm uznał, że co za długo, to...
Staram się nie oceniać lokali, które działają krócej niż miesiąc. Czasami jednak robię wyjątki. I dlatego dziś zapraszam Państwa do nowo otwartego w KCK lokalu o wszystko mówiącej nazwie Applaus - Restaurant & Jazz Bar.
Food courty w galeriach handlowych kojarzą się głównie z fast foodem. Światowe marki dominują, młodzież je kocha, wystarczy rzucić okiem, by stwierdzić, że tuzy branży szybkiego jedzenia biorą większość.
Bardzo lubię miejsca z prostą, domową kuchnią. Z miłą obsługą, która z uśmiechem opowie co dziś można zjeść. Z cenami, które nie rujnują kieszeni i pozostawiają konsumenta w poczuciu bardzo dobrze wydanych pieniędzy.
Kończy się remont restauracji Winnica, jednej z najstarszych w mieście, dla wielu kultowej. - Wracamy do najlepszych tradycji polskiej gastronomii, ale w nowym wydaniu - mówi Maciej Jakubczyk, menedżer restauracji.
Restauracja Poziomka na placu Wolności to siostrzany lokal znanej z Solnej Porzeczki. Fajne wnętrza, kapitalny ogródek na tyłach budynku, zmieniane zgodnie z porami roku menu, dobre położenie z dużym parkingiem obok to niewątpliwe atuty tego miejsca. A co można zjeść?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.